Przybędzie pozwów w sprawie hipotek w innych walutach?

Umocnienie orzecznictwa na korzyść frankowiczów może zwiększyć liczbę pozwów dotyczących także innych walut.

Publikacja: 29.08.2021 21:00

Przybędzie pozwów w sprawie hipotek w innych walutach?

Foto: Adobe Stock

Banki od paru lat borykają się z falą pozwów dotyczących hipotek frankowych. W 2020 r. napływ nowych spraw sięgnął 37,2 tys. Ostatnie miesiące są rekordowe – w II kwartale wpłynęło aż 17,3 tys. spraw, a w I kwartale – 14,6 tys. Na koniec czerwca przeciw polskim bankom toczyło się 58 tys. spraw dotyczących hipotek frankowych i już blisko 15 proc. czynnych umów frankowych jest przedmiotem sporu sądowego.

Z informacji płynących z kancelarii wynika, że przypadków kwestionowania w sądach hipotek w walutach innych niż frank szwajcarski jest niewiele. W dużej mierze wynika to naturalnie z tego, że kredytów tych udzielano znacznie mniej niż frankowych. Te w euro i pozostałych walutach (to prawdopodobnie głównie dolar, za część odpowiada też jen) są teraz warte odpowiednio 21,8 mld zł i 6,6 mld zł w porównaniu z 94 mld zł w przypadku frankowych.

Czytaj także: Frankowych kredytów systematycznie ubywa

– Widzimy zainteresowanie różnych grup kredytobiorców posiadających kredyty powiązane z kursem waluty obcej. Oczywiście największe zainteresowanie występuje wśród osób posiadających kredyty frankowe, których skala udzielenia była największa. Zaraz za nimi pojawiają się osoby z kredytami w euro i dolarach, które również skarżą się na wzrastające saldo kredytu mimo systematycznej spłaty rat – mówi mec. Wojciech Bochenek z Kancelarii Bochenek i Wspólnicy.

Klienci mający kredyty w euro w zdecydowanej większości nie wchodzą na drogę sądową. – Wynika to z faktu, że w przypadku kredytów w euro mało jest do zyskania w razie unieważnienia umowy. Oczywiście inaczej by było, gdyby sądy godziły się na to, aby klienci nie zwracali bankowi pożyczonego kapitału, ale orzecznictwo wskazuje, że to nierealny scenariusz – mówi jeden z analityków chcący zachować anonimowość.

Hipoteki w euro udzielane były mniej więcej w tym samym czasie co frankowe, ale kurs europejskiej waluty był stabilniejszy. W 2005 sięgał prawie 4 zł, później złoty się umacniał i kurs obniżył się do 3,3 zł w 2008 r., i do początku 2020 r. (tuż przed pandemią) sięgnął 4,25 zł, czyli w najgorszym razie urósł o maksymalnie niecałe 30 proc. Dla sporego grona kredytobiorców wzrost sięgał jednak tylko 15 proc. Tylko, bo w przypadku frankowiczów średnio urósł o 55 proc., a maksymalnie nawet o 100 proc. (licząc od czasów udzielania do początku 2020 r.). To oznaczało wzrost wartości kredytu wyrażonego w złotych. Dlatego zrozumiałe jest niezadowolenie frankowiczów: sporo z nich, mimo kilkunastu lat spłacania, ma większy kredyt w złotych niż w momencie zaciągnięcia. Problem w obu przypadkach łagodzi spadek stóp procentowych. Trzymiesięczna stawka EURIBOR od sześciu lat jest ujemna (przez lata -0,3 do -0,4 proc., ostatnio -0,55 proc.) wobec 2–3 proc. w momencie udzielania kredytów. Dzięki spadkowi stóp wielu klientów nie odczuło – mimo wzrostu kursu – zwiększenia miesięcznej raty lub wręcz one spadły. Dla porównania LIBOR CHF 3M ostatnio sięga -0,77 proc.

– Mniejszy wzrost kursu euro i mniejsza w stosunku do WIBOR różnica oprocentowania powodują, że korzyści z ewentualnego przewalutowania hipoteki są dla klienta nie tak duże, jak w przypadku frankowiczów. Szczególnie jeśli doliczymy do tego prowizję, którą klient musiałby zapłacić prawnikom. Wzrost kursu euro nie doskwiera klientom, więc nie pcha ich to do sądów – mówi analityk. – Poza tym może być tak, że kancelarie prawne, które zajmują się pozwami, nie są aż tak bardzo zainteresowane tego typu sprawami – wolą wziąć sprawę o kredyt we frankach, bo tu kwota potencjalnej wygranej, a więc i wynagrodzenie kancelarii, może być zdecydowanie wyższa – dodaje.

Od początku 2020 r. europejska waluta umocniła się o prawie 8 proc. – Z każdą publikacją o sukcesach frankowiczów i ich zmaganiach na drodze sądowej inni kredytobiorcy nabywają przekonania, że z bankiem można wygrać – wskazuje mec. Wojciech Bochenek. – Zbliżający się termin uchwały Sądu Najwyższego, informacje o wyrokach, zabezpieczeniach powództw poprzez zawieszenie płatności rat kredytowych oraz niepewność w zakresie stawki LIBOR będą motywatorem dla kolejnego grona kredytobiorców, którzy zwlekali z decyzją. Wśród nich z pewnością będą kredytobiorcy mający kredyty powiązane z euro lub dolarem – dodaje.

Banki od paru lat borykają się z falą pozwów dotyczących hipotek frankowych. W 2020 r. napływ nowych spraw sięgnął 37,2 tys. Ostatnie miesiące są rekordowe – w II kwartale wpłynęło aż 17,3 tys. spraw, a w I kwartale – 14,6 tys. Na koniec czerwca przeciw polskim bankom toczyło się 58 tys. spraw dotyczących hipotek frankowych i już blisko 15 proc. czynnych umów frankowych jest przedmiotem sporu sądowego.

Z informacji płynących z kancelarii wynika, że przypadków kwestionowania w sądach hipotek w walutach innych niż frank szwajcarski jest niewiele. W dużej mierze wynika to naturalnie z tego, że kredytów tych udzielano znacznie mniej niż frankowych. Te w euro i pozostałych walutach (to prawdopodobnie głównie dolar, za część odpowiada też jen) są teraz warte odpowiednio 21,8 mld zł i 6,6 mld zł w porównaniu z 94 mld zł w przypadku frankowych.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Banki
Zysk Pekao wyraźnie powyżej oczekiwań. Mocny początek roku
Banki
Lista hańby. Największe banki UE wciąż wspierają rosyjską wojnę
Banki
Lepszy początek roku Deutsche Banku, gorszy BNP Paribas
Banki
Saga frankowa drenuje banki. Czy uchwała Sądu Najwyższego coś zmieni?
Banki
Zmiany w zarządzie największego polskiego banku. Nowy wiceprezes PKO
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej