Premier Donald Tusk zapewnił wczoraj w Szanghaju, że rządowe plany się nie zmieniają.
– Kryzys na rynkach finansowych w niektórych państwach europejskich i USA nie odsuwa momentu wstąpienia naszego kraju do unii walutowej. Wręcz przeciwnie – powiedział premier. – Przekonuje jeszcze bardziej o potrzebie szybkiego wejścia do strefy euro. We wtorek na tematem kryzysu finansowego zajmie się Rada Gabinetowa.
Szef rządu przytoczył przykład Słowacji, która ma przyjąć wspólną walutę w styczniu 2009 r., dzięki czemu została już dopuszczona do obrad nad zapobieganiem skutkom kryzysu. – Kiedy nadejdzie moment, gdy w kieszeniach zobaczymy euro, a nie złotówki? Mam nadzieję, że tak jak zaplanowaliśmy – w końcu roku 2011 – dodał szef rządu.
W tę datę powątpiewają jednak ekonomiści. Jeszcze przed wejściem do systemu ERM2, przygotowującego nas do zamiany walut, powinniśmy bowiem zmienić konstytucję, co ma nas uchronić przed wpływem eskalacji konfliktu politycznego na kurs złotego. Problem w tym, że trudno się spodziewać konsensusu w sprawie kształtu zmian w ustawie zasadniczej. – Projekt harmonogramu trzeba ogłosić, jednak realność jego realizacji to zupełnie inna kwestia – mówi Janusz Jankowiak, ekonomista Polskiej Rady Biznesu.