Bank of Japan ugiął się - jak pisze Associated Press - pod presją premiera Shinzo Abe, który domaga się agresywnego luzowania monetarnego. BoJ idzie w tym wypadku śladem amerykańskiej Rezerwy Federalnej i innych dużych banków centralnych, które wpompowują pieniądze w gospodarkę w nadziei, że skłoni to firmy i konsumentów do zwiększania wydatków.
Japoński bank centralny zapowiedział "nową fazę luzowania monetarnego - zarówno w kategoriach ilościowych, jak i jakościowych", by "radykalnie zmienić oczekiwania rynków i podmiotów gospodarczych". Przedstawiona przez nowego szefa BoJ, Haruhiko Kuroda, strategia działania zakłada, że instytucja zwiększy ilość kupowanych akcji oraz obligacji do poziomu 50 bln. jenów (520 mld dol.). rocznie. Oznacza to, że wartość prowadzonego obecnie programu skupu zwiększy się dwukrotnie. O skali nowego programu może świadczyć fakt, że podana kwota stanowi równowartość 10 proc. japońskiego PKB.
Równolegle władze banku poinformowały, że będą skupować znacznie szerszy wachlarz obligacji. Głównie chodzi tutaj o papiery o długim terminie zapadalności takie jak np. 40-letnie obligacje. będzie dokonywać zakupów ryzykownych aktywów, takich jak fundusze typu ETF.
- Dotychczasowe działania nie przyniosły oczekiwanego skutku, jakim jest wyprowadzenie gospodarki z deflacji. Naszym celem jest inflacja na poziomie 2 proc. w perspektywie dwóch lat – poinformował Haruhiko Kuroda. – Tym razem jesteśmy gotowi przedsięwziąć wszelkie wymagane kroki, by osiągnąć nasz cel dodał.
Zakłada się, że zwiększenie ilości pieniądza w obiegu doprowadzi do wzrostu cen.