Słabszy popyt na kredyt

Jest zainteresowanie finansowaniem ze strony przedsiębiorstw, ale w znacznie mniejszej skali - mówi Małgorzata Kołakowska, prezes ING Banku Śląskiego

Publikacja: 18.04.2013 18:30

Małgorzata Kołakowska, prezes ING Banku Śląskiego

Małgorzata Kołakowska, prezes ING Banku Śląskiego

Foto: materiały prasowe

Czy ten rok będzie dużo trudniejszy dla banków od poprzedniego?

Na pewno będzie trudniejszy. W 2012 r. mieliśmy dość dobry poziom przyrostu PKB, który zwiększył się o 2 proc. Ten rok rozpoczynamy od wyraźnego spowolnienia. Mamy nadzieję, że druga połowa roku powinna być lepsza, wynika to także z naszych rozmów z firmami.

Jest jednak wiele obaw. Wolniejszy wzrost gospodarczy przełożył się na większe bezrobocie, a co się z tym wiąże, mniejszą konsumpcję. Widzimy też większą skłonność do oszczędzania. Rok temu robiliśmy badania, które pokazały, że Polacy byli zadowoleni ze swojego poziomu oszczędności czym pozytywnie wyróżniali się na tle innych krajów europejskich. Powtarzając te badania w tym roku, mimo, że poziom oszczędności nie zmalał, a wręcz przeciwnie, nawet lekko się poprawił, to zadowolenie ze swojego stanu posiadania jest już mniejsze.

Czy po 3 miesiącach tego roku  jest pani jest większą optymistką czy pesymistką, niż pod koniec ubiegłego roku?

Moje podejście się nie zmieniło.  Pierwszy kwartał nie zaskoczył ani pozytywnie, ani negatywnie.

Zakładaliśmy, że dopiero w drugiej połowie roku powinna nastąpić poprawa koniunktury.

Widzimy, że popyt w szczególności ze strony klientów indywidualnych na zaciąganie zobowiązań długookresowych jest mniejszy. Prognozowaliśmy, że sprzedaż nowych kredytów hipotecznych na całym rynku będzie w tym roku niższa niż w poprzednim, szacujemy, że ten spadek wyniesie ok. 15 proc. Pierwsze dwa miesiące roku potwierdzają te przewidywania. Jeżeli chodzi o naszą sprzedaż, to zawsze mówiliśmy, że chcemy mieć 7-8 procentowy udział w nowej sprzedaży i taki poziom osiągnęliśmy  w pierwszym kwartale.

A jak wygląda akcja kredytowa w segmencie przedsiębiorstw, zarówno dużych jak i MSP?

Jest zainteresowanie finansowaniem ze strony przedsiębiorstw, ale w znacznie mniejszej skali.  Liczymy, że sytuacja ożywi się w drugiej połowie roku. Rozmawiałam z wieloma firmami, m.in. transportowymi, które są dobrym barometrem tego co się dzieje w gospodarce i są one umiarkowanie optymistyczne. Poziom zamówień jest dosyć rozsądny i  to dobrze rokuje. Niemniej jednak prognozy wzrostu na ten rok wahają się między 1 proc. a 1,5 proc. czyli znaczenie niżej niż rok wcześniej, a do tego jest dość duża niepewność co do wzrostu w kolejnych latach.

Czy w związku z tym najnowszy program gwarancji BGK może wzmocnić popyt przedsiębiorców na kredyt?

Jesteśmy jednym z pierwszych banków, które przystąpiły do tego programu. Wierzymy, że  będzie to duża zachęta dla firm do rozważania inwestycji i sfinalizowania ich z kredytu. Już widzimy spore zainteresowanie, podpisaliśmy  kilkadziesiąt umów w ramach tego programu. Mamy nadzieję, że okaże się jednym z lepszych impulsów prorozwojowych.

Czy  zmiany rekomendacji T spowodują ożywienie na rynku kredytów dla klientów indywidualnych?

Trudno dokładnie ocenić jaki to będzie miało wpływ na rynek, bo banki działają na różnych zasadach. W naszym przypadku nie ma to przełomowego znaczenia. Zawsze koncentrowaliśmy się na finansowaniu naszych klientów. Mamy określone podejście do ryzyka i ta rekomendacja nie będzie miała istotnego wpływu na naszą aktywność, a przez ostatnie trzy lata byliśmy aktywni na polu finansowania zarówno przedsiębiorstw, jak i gospodarstw domowych. Nasz portfel kredytowy w ciągu  3 lat wzrósł o blisko 20 mld zł czyli o ponad 40 proc. Przez ostatnie trzy lata rośliśmy szybciej niż rynek, zarówno po stronie detalicznej, jak i korporacyjnej.

W tym roku bank chce podtrzymać tą tendencję?

Nadal mówimy, że chcemy rosnąć po stronie kredytowej, ale jak zawsze w sposób rozsądny. Zakładamy  dynamiczny wzrost kredytów gotówkowych, w  ubiegłym roku w naszym banku był on dwucyfrowy. Na podobny liczymy również w tym roku. Jesteśmy trzecim największym bankiem finansującym korporacje i nadal będziemy aktywni. Jednak dynamika wzrostu w tym obszarze zależy bardziej od popytu ze strony przedsiębiorstw.

Ale czy akcja kredytowa będzie zależeć tylko od tej strony popytowej, czy też w związku ze spowolnieniem gospodarki, polityka banku jeśli chodzi o ocenę ryzyka będzie bardziej ostrożna?

Staramy się działać bardzo stabilnie. Nie zmieniamy swojej polityki kredytowej tak, że w jednym roku jest hurra optymizm, a w kolejnym  mocno śrubujemy kryteria. Staramy się bardzo stabilnie budować relacje z klientami. Dodatkowo, jak pokazują wskaźniki jakość naszego  portfela kredytowego jest znacznie powyżej od średniej rynkowej.

Czy niższe stopy procentowe  zachęcają ludzi do brania kredytów? Były badania NBP, które pokazały, że niezależnie od tego, ile wynosi stopa procentowa, nie zmienia się wiele w podejściu do firm czy klientów detalicznych do kredytów?

Istotnie, to nie jest główny czynnik. Ważniejszym jest środowisko ekonomiczne, w którym funkcjonujemy, perspektywa, czy idziemy bardziej w kierunku wzrostu czy bardziej w kierunku spowolnienia, czy wręcz recesji. W przypadku osób indywidualnych absolutnie kluczowy jest poziom bezrobocia oraz  perspektywy rynku pracy. Koszt kredytu jest bardzo ważny, ale dużo ważniejsze jest otoczenie, w którym funkcjonujemy.

Czy wzrost kosztów ryzyka  w tym roku będzie istotnym problem, który bardzo mocno zaważy na wynikach banków?

Trudno mi generalizować i wypowiadać się za cały  rynek. Nie wiem dokładnie, jak są skonstruowane portfele w poszczególnych bankach. Czekamy jeszcze na wyniki finansowe  firm za rok 2012, bo to może w jakimś stopniu dookreślić jak koszty ryzyka będą kształtowały się w tym roku. Nie widzimy jednak na tym etapie nadmiernego ryzyka, przynajmniej w naszym portfelu.

Spada wynik z opłat i prowizji. Jak banki będą sobie z tym radzić? Będą szukać nowych źródeł przychodu czy nie będzie innego wyjścia i trzeba będzie podnosić opłaty klientom?

Każdy będzie radził sobie trochę inaczej, w zależności od jego sytuacji. Na pewno wszystkie banki muszą  kontrolować swoje koszty działania. W sytuacji coraz niższych stóp procentowych ten element efektywności będzie absolutnie krytyczny. My będziemy się starać wprowadzać nowe usługi i nowe produkty, poszerzać ofertę. Dla korporacji właśnie wprowadziliśmy usługi finansowo-księgowe w pełni zintegrowane z bankowością internetową. Wierzymy, że to jest duża wartość dodana dla firm, które zdecydują się u nas korzystać z tych usług. Mamy w planach kolejne projekty. Po stronie detalicznej chcemy zaoferować nowe usługi ubezpieczeniowe, czyli pakiety komunikacyjne, turystyczne, dostępne w bankowości internetowej.

Nie ma w planach podwyżek opłat za te podstawowe usługi bankowe?

Będą zdarzały się sytuacje, kiedy będziemy weryfikować poziom opłat za usługi. Ale staramy się oferować wartość dodaną dla klientów, a nie podnosić opłaty, nie dając nic więcej.

Wprowadzamy kolejne funkcjonalności w bankowości  internetowej dla osób indywidualnych, niedawno dodaliśmy finansometr czyli moduł do zarządzania swoimi własnymi finansami, możliwość zaciągnięcia kredytu gotówkowego. Kładziemy ogromny nacisk na wielokanałowość. Przyspieszamy i usprawniamy procesy, np. kredyt gotówkowy można uzyskać przy jednej wizycie w oddziale, a  w przypadku naszych stałych klientów bezpośrednio w bankowości internetowej, nie wychodząc z domu, łącznie z podpisaniem umowy. Będzie można zacząć proces w contact center i dokończyć w bankowości internetowej lub w oddziale. Stawiamy na mocne zintegrowanie wszystkich produktów we wszystkich kanałach, tak aby to klient mógł wybrać, w jaki sposób najwygodniej jest mu skorzystać z oferty bankowej. To nas będzie mocno wyróżniać na rynku.

Czy pani myśli, że klienci faktycznie porwą się na nowe technologie? Część banków umożliwia płacenie smartfonem i oferuje  coraz nowocześniejsze rozwiązania. Czy to chwyci?

Widzimy po naszych klientach, że bardzo szybko i chętnie akceptują nowości technologiczne. To, co już wprowadziliśmy zostało bardzo dobrze przyjęte. Chociażby nasze bankomaty zbliżeniowe, są wysoko oceniane przez klientów, a także płatności kartami zbliżeniowymi. Za chwilę będzie to płatność telefonem. Liczba osób korzystających z bankowości mobilnej stale rośnie. Telefon stanie się powszechnym środkiem płatniczym.

Szykujecie coś nowego  w szeroko rozumianej  bankowości mobilnej?

Będziemy dobudowywać kolejne funkcjonalności do bankowości mobilnej. Przygotowujemy nowy moduł na tablety, przy czym to nie będzie  kopia telefonicznego, tylko zupełnie coś nowego, skrojonego pod tablet. Praktycznie system on-line, czyli coś innego niż mają wszyscy na rynku. Oczywiście już teraz można korzystać z aplikacji mobilnej na  tabletach, ale  chcemy zaoferować pełną funkcjonalność.

Będą jakieś funkcjonalności, których jeszcze nie ma na rynku?

W pierwszej kolejności kładziemy nacisk na ergonomię i łatwość korzystania. Praktyka pokazuje, że oprócz nowinek, które chętnie oglądamy,  dla klientów najważniejsza jest łatwość korzystania, wygoda, intuicyjność.

Banki zaczęły oferować płatności mobilne. Niedawno PKO BP zaprezentował system IKO, a wkrótce BZ WBK razem z siecią Biedronka. Zastanawiacie się nad wejściem do jakiegoś dużego systemu, który się upowszechni, czy zbudujecie swój system płatności mobilnej?

Analizujemy różne opcje, ale nie planujemy budowania swojego własnego autorskiego systemu. Przede wszystkim dlatego, że musi mieć dużą skalę, żeby stać się rynkowym  standardem. System taki trzeba stale rozbudowywać, co wymaga dużych nakładów.  Trudno też przystosowywać się do wszystkich rozwiązań pojawiających się na rynku. Trwa analiza i prace nad wyborem rozwiązań docelowych, ale widzimy duży potencjał dla płatności mobilnych.

Czy na polskim rynku jest miejsce na kolejne fuzje?

Myślę, że w różnych konfiguracjach konsolidacja będzie dalej postępowała.

To jest wynik tego, że jest polskim rynku jest wielu graczy czy raczej efekt  sytuacji za granicą?

Raczej efekt wielu różnych czynników. W pewnym momencie  instytucje finansowe, które mają niewielki udział w rynku, 2-3 proc.  muszą sobie zadać pytanie, czy  jeżeli nie były w stanie przez 10 lat tej pozycji w żadnym stopniu zbudować, to czy  jest to stan satysfakcjonujący i do utrzymania w dłuższym okresie.

Czasami to jest kwestia modelu działania, bo zupełnie inaczej funkcjonują banki uniwersalne a inaczej  mocno specjalistyczne. W tym drugim przypadku udział w rynku jest niższy, ale model biznesowy dużo bardziej  rentowny. Funkcjonowanie banku uniwersalnego, spełniającego wszystkie wymogi, które są bankom obecnie stawiane, z udziałem 2-3 procentowym wydaje się trudne do utrzymania w  długim okresie.

Czy wydarzenia wokół Cypru mogą popsuć nastroje w skali europejskiej i podkopać zaufanie do sektora finansowego?

To co się wydarzyło na Cyprze można uznać za błąd. Zobaczyliśmy odmienne podejście do różnych członków Unii. Jak popatrzymy na skalę pomocy, którą Cypr uzyska czyli około  10 mld euro, to w porównaniu do  innych programów pomocowych jest to relatywnie mała kwota. System gwarantowania depozytów na poziomie 100 tys. euro został wybrany nie bez przyczyny. Pokrywa większość oszczędności, w przypadku Polski, ponad  95 proc., które są w sektorze bankowym. To stworzyło komfort funkcjonowania dla osób deponujących środki w bankach, a przecież oszczędności są niezbędne w gospodarce.

Naruszenie tego poziomu bezpieczeństwa choćby w planach jest bardzo symptomatyczne. Patrząc na duże depozyty, nie jest wykluczone, że zwiększy się skłonność, również po stronie firm, do wyboru kraju poza strefą euro do lokowania swoich pieniędzy, co byłoby niekorzystne dla Europy

Od pewnego czasu toczy się debata na temat euro. Czy z punktu widzenia przedsiębiorców, z którymi się Pani spotyka, to byłaby korzyść czy jednak posiadanie własnej waluty przydaje się w czasach kryzysu?

Doświadczenia Polski pokazują, że posiadanie własnej waluty wyszło nam na dobre. Jak popatrzymy w szczególności na rok 2009, który był w skali gospodarki globalnej najtrudniejszy w ostatnim kryzysie to możliwość prowadzenia własnej polityki monetarnej dała nam ogromną przewagę ekonomiczną. Przez bardzo silne osłabienie złotego nasi eksporterzy zyskali dużą konkurencyjność. Eksport plus konsumpcja w tamtych czasach stały się substytutem inwestycji, których zabrakło.

Wydaje mi się, że dopóki gospodarka nie jest wystarczająco samodzielna, konkurencyjna, to możliwość prowadzenia własnej polityki monetarnej jest atutem.

W świetle nowych wymogów regulacyjnych powszechna jest opinia, że polski sektor bankowy nie będzie miał dużych problemów z wymogami kapitałowymi, ale  będzie kłopot z wymogami płynnościowymi. Jak pani to ocenia?

Wyliczamy te wszystkie wskaźniki dla naszego banku i my spełniamy kryteria Bazylei III, zarówno jeżeli chodzi o kapitały jak i płynność. To wynika z  polityki, którą prowadzimy. Zawsze staraliśmy się o to, żeby być mocnym bankiem oszczędnościowym. Jeżeli patrzymy na ten wskaźnik kredytów do depozytów, to w naszym przypadku on jest na poziomie poniżej 80 proc. Nie wszystkie banki są w takiej sytuacji i pewnie będą musiały korzystać z innych źródeł finansowania, takich jak rynek kapitałowy. My również mamy za sobą bardzo udany debiut na rynku obligacji. To jest jedno z alternatywnych źródeł finansowania.

Oczywiście system zachęt dla długoterminowego oszczędzania poprzez ulgi podatkowe byłby jak najbardziej pożądany. Wspierałby budowanie oszczędności w długim okresie. Gdyby były dodatkowe zachęty, jestem przekonana, że skłonność do oszczędzania w dłuższym horyzoncie byłaby jeszcze bardziej wzmocniona. Patrząc generalnie na sytuację Polski, to my wciąż jesteśmy takim krajem, który powinien więcej oszczędzać. Dla całego rynku wskaźnik kredytów do depozytów jest powyżej 100 proc.

Czy będą zmiany w sieci oddziałów?

- Kontynuujemy nasz proces modernizacji placówek.  Już prawie 1/3 funkcjonuje w nowym formacie. To nie jest tylko modernizacja polegająca na zmianie wystroju, ale również nowy model obsługi, zresztą bardzo pozytywnie oceniany przez klientów. Staramy się wszystkie procesy scentralizować, tak żeby  doradca miał czas dla klienta, by komfortowych warunkach, profesjonalnie  porozmawiać o finansach.

Widać, że Polacy chcą mieć zaufanego doradcę na wzór lekarza rodzinnego?

Tak, ale tylko na zasadzie analizowania potrzeby i wytłumaczenia jakie są możliwości, a nie agresywnego sprzedawania i wciskania produktu. Powszechnie wydaje się, że doskonale znamy się na finansach, a jeśli przychodzimy do konkretów często okazuje się, że nasza wiedza jest powierzchowna.

Taka rozmowa w oddziale jest ceniona przez klientów ze względu na to, że mogą dopytać o szczegóły oferty, różne funkcjonalności w systemie bankowości internetowej, upewnić się, że robią to we właściwy sposób. Może się też okazać, że potrzebują jakiejś usługi o której wcześniej nie myśleli bądź jej nie znali.

Budowanie długoterminowej relacji z klientami indywidualnymi i korporacyjnymi jest wpisanie w nasze funkcjonowanie od zawsze.

Czy ten rok będzie dużo trudniejszy dla banków od poprzedniego?

Na pewno będzie trudniejszy. W 2012 r. mieliśmy dość dobry poziom przyrostu PKB, który zwiększył się o 2 proc. Ten rok rozpoczynamy od wyraźnego spowolnienia. Mamy nadzieję, że druga połowa roku powinna być lepsza, wynika to także z naszych rozmów z firmami.

Pozostało 98% artykułu
Banki
ZBP: Rezygnacja z „kredytu 0 proc.” paradoksalnie zwiększy popyt na kredyty hipoteczne
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Prezes NBP Adam Glapiński: Sektor bankowy słabo pełni swoją podstawową funkcję
Banki
EBC znów obciął stopę depozytową. Czwarty raz w 2024 roku
Banki
Niespodziewany ruch banku centralnego Szwajcarii ws. stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Banki
Szwajcarski bank centralny tnie stopy mocniej niż się spodziewano