Choć nie jest to relatywnie wysoka kwota biorąc pod uwagę wartość wszystkich kont bankowych, znamienne jest odwrócenie trendu. W ciągu minionych sześciu lat zwykli Amerykanie zdradzali awersję do ryzyka woląc lokować pieniądze w instytucjach bankowych, niż inwestować je na giełdzie.

Powodem obecnej niechęci do kont bankowych są utrzymywane od lat przez Fed rekordowo niskie stopy procentowe. Oprocentowanie depozytów też jest minimalne i nie jest w stanie zrekompensować stopy inflacji. Dziś statystyczne konto oszczędnościowe w USA przynosi zaledwie 0,28 proc. rocznego zwrotu, podczas gdy w lipcu 2007 roku było to 3,28 proc. Mimo spadków zwrotów z oszczędności, w tym samym okresie wartość oszczędności bankowych wzrosła aż o 40 proc. – z 6,7 biliona do 9,4 biliona dolarów.

Na dłuższą metę odpływ gotówki z kont może stanowić problem dla tego sektora, ponieważ władze regulacyjne zaostrzają przepisy dotyczące rezerw bankowych zgodnie z wymogami Basel III. Instytucje finansowe mogą mieć więc problemy z udzielaniem kredytów.

Według Dana Gellera wiceprezesa wykonawczego Market Rates Insight, obecny trend wymusi na bankach podwyższanie oprocentowania depozytów, bo będą one chciały utrzymać płynność i przyciągnąć pieniądze. Sprzyja temu już zaobserwowany wzrost oprocentowania obligacji rządu federalnego, w związku ze zbliżającym się końcem luzowania polityki monetarnej przez Fed. Przełożyło się to już na wzrost rat kredytów hipotecznych, co także może stworzyć przestrzeń dla podwyższania oprocentowania depozytów.

Tomasz Deptuła z Nowego Jorku