W Artykule 9 zapisano, że naród japoński "wyrzeka się wojny" i nie "uznaje prawa państwa" do jej prowadzenia oraz nie będzie posiadać sił zbrojnych. Takie sformułowanie zapewne było determinowane bolesnymi skutkami II wojny światowej. Nie jest także tajemnicą, że japońska ustawa zasadnicza była pisana pod presją Amerykanów. Tak radykalnego prawa nie przyjęli nawet Niemcy i Włosi.

Blisko rok temu, bo 1 kwietnia 2014 roku rząd Japonii wprowadził pewne ułatwienia dotyczące eksportu broni. Przez blisko 50 lat sprzedaż broni i artykułów wojskowych była zakazana, choć nastąpił transfer kilku technologii do USA. Zmiana przepisów nastąpiła z inicjatywy premiera Shinzo Abe. Krytycy premiera podkreślali, że nowe wytyczne są zbyt ogólnikowe i niezbyt precyzyjnie określają możliwości kontroli sprzedaży, przede wszystkim sprzętu wojskowego i nowych technologii za granicę.

Pod koniec ubiegłego roku parlament Japonii zatwierdził nową, narodową strategię bezpieczeństwa. Japonia uchwaliła także rekordowy budżet obronny. Krytycy twierdzą, że Abe ma zapędy nacjonalistyczne. Lewica wręcz boi się powrotu japońskiego militaryzmu.

Premier Abe rzeczywiście gdyby mógł, to by zmienił konstytucję i usunął wspomniany już Artykuł 9. Nie ma jednak większości w parlamencie, a i mimo sytuacji z IS, społeczeństwo nie poprze tych zmian. Nie jest bowiem na nie gotowe.