– To katastrofa. Córka zażywa co miesiąc opakowanie valcyte i prawdopodobnie będzie na nie skazana jeszcze kilka miesięcy – mówi Magdalena Morańska z Kwidzyna, mama chorej na mukowiscydozę 14-letniej Dominiki, która pod koniec maja przeszła przeszczep wątroby. W wakacje opakowanie leku kosztowało 1916,83 zł. Od września zapłaci 2427 zł. A jeszcze w kwietniu lek kosztował 3,20 zł.
To nie koniec podwyżek. Projekt wrześniowej listy refundacyjnej przewiduje wzrost cen kilku innych leków dla osób po przeszczepach, również zawiesiny dla dzieci.
O drastycznych podwyżkach pisaliśmy kilkakrotnie. Były one przedmiotem specjalnego posiedzenia sejmowej Komisji Zdrowia, apeli rodziców chorych dzieci i zapytania senatorskiego. Resort zdrowia nie zmienia jednak zdania. W odpowiedzi przesłanej „Rzeczpospolitej" czytamy, że odpłatność za leki się zwiększyła, bo „zmieniła się cena leku, który był podstawą limitu finansowania". Resort twierdzi, że pacjenci mogą zastąpić drożejące leki tańszym odpowiednikiem generycznym.
– Tyle że chociaż generyk to teoretycznie ta sama substancja, co lek oryginalny, wystarczy drobiazg w samej produkcji tabletki, jej powleczeniu czy przygotowaniu, by chory tolerował ją źle – mówi prof. Alicja Chybicka, transplantolog i hematoonkolog dziecięcy, była prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego. – Terapia powinna być dostosowana do potrzeb danego pacjenta. Powinno się więc stworzyć legislacyjną furtkę dla zmniejszenia odpłatności dla tańszego leku.
Popiera ją prof. Tomasz Grodzki, torakochirurg i transplantolog. – Ludzie po przeszczepach mają zmniejszoną odporność i po zmianie leku mogą u nich wystąpić groźne objawy uboczne, łącznie z odrzuceniem przeszczepu.