Szkolne świetlice pękają w szwach.
– W średniej wielkości miejskiej szkole, do której uczęszcza zazwyczaj ponad 500 uczniów, na świetlicę zapisuje się zazwyczaj około 200. Ale są też szkoły, w których w zajęciach chce uczestniczyć ich aż 400. Nic dziwnego, że dyrektorzy limitują dostęp – mówi Marek Pleśniar, dyrektor Biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Czytaj także: Sąd: szczepienie dziecka daje punkty w rekrutacji do przedszkola
Bo nie pracują
Część z nich uzależnia zapisanie dziecka na świetlicę od zatrudnienia rodziców. Dopóki jako dowodu żądają oświadczenia, nie ma w tym nic złego, bo zgodnie z prawem szkoła podstawowa musi zapewnić zajęcia świetlicowe ze względu na czas pracy rodziców. Jednak część rodziców zmuszana jest do przyniesienia zaświadczenia od pracodawcy. Tak jest np. w zespole szkół w Dębnie, SP nr 7 w Szczecinie, Zespole Edukacyjnym w Skwierzynie czy Szkole Podstawowej nr 4 w Piastowie.
– Nie ma podstaw prawnych, aby żądać od rodziców zaświadczenia od pracodawcy o zatrudnieniu – mówi Anna Ostrowska, rzecznik prasowy MEN. I dodaje, że jeżeli szkoła w statucie wprowadziła wymóg przedkładania tego typu zaświadczenia, kurator powinien w ramach nadzoru zwrócić uwagę na nielegalność zapisu.