Rzecznik Praw Obywatelskich regularnie otrzymuje od obywateli sygnały o niebezpiecznych odpadach na prywatnych posesjach. Zgodnie z prawem obowiązek usunięcia odpadów z nielegalnego składowiska spoczywa na ich posiadaczu. Często jednak właściciele nieruchomości nie stosują się  do tego obowiązku, mimo sankcji lub kar pieniężnych. W takiej sytuacji obowiązek usunięcia spada na gminy, zwykle w formie tzw. zastępczego wykonania decyzji. Koszty oczyszczania terenu mogą jednak sięgać nawet kilku- kilkudziesięciu milionów złotych. Gminy same nie uporają się z tym bez pomocy administracji centralnej. Mogą dostać na to pożyczkę z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), przede wszystkim w ramach działania programu "Ochrona powierzchni ziemi". Program nie działa, bo gminy nie są w stanie zaciągać takich wysokich zobowiązań finansowych, nawet na korzystnych warunkach.

RPO apelował do NFOŚiGW o zmianę programów tak, by wsparcie dla samorządów było realne. Dostał zapewnienie, że tak będzie. Sytuacja się jednak nie poprawiła. W lutym 2019 r. RPO znów zwrócił się do NFOŚiGW o pilne podjęcie prac w celu zmiany programów Funduszu. Dowiedział się, że na początku maja przyjęto nowy Program priorytetowy 2.9. "Usuwanie porzuconych odpadów".

Po analizie szczegółów programu RPO doszedł do wniosku, że i tym razem może on nie zadziałać. Bo choć pojawiła się możliwość umorzenia pożyczki na koszty wywiezienia trucizn, to warunkiem jest wykupienie przez gminę nieruchomości, którą doprowadziła do użytku.

- Zdaję sobie sprawę, że pokrycie z publicznych środków kosztów usunięcia odpadów z nieruchomości "prywatnych" powinno być wyjątkiem. Trzeba jednakże mieć na względzie, że brak możliwości wyegzekwowania usunięcia odpadów (lub kosztów usunięcia w trybie wykonania zastępczego) od „sprawcy" zanieczyszczenia jest, wobec występujących w gospodarce odpadami patologii, nader częsty. W takiej zaś sytuacji, finansowe odium związane z usunięciem odpadów i tak spada na barki „podatnika", tyle że mniej zasobnego, bo lokalnego. Jest zatem zasadne, by w tego rodzaju przypadkach interweniował Fundusz, do którego wszak trafiają środki m.in. z opłat za składowanie odpadów - napisał RPO Adam Bodnar w piśmie do zastępcy prezesa NFOŚiGW Dominika Bąka.