Plus Minus: Jest pan chyba jednym z nielicznych posłów, którzy zasiadali w Sejmie kontraktowym, czyli Sejmie X kadencji.
Moim zdaniem to był najlepszy Sejm spośród wszystkich, w których pracowałem – o najwyższym poziomie merytorycznym i największej trosce o państwo. Co prawda wtedy sądziliśmy, że następny, wybrany w demokratycznych wyborach, to dopiero będzie fantastyczny Sejm! Nic podobnego. Każda następna kadencja była gorsza od poprzedniej. Sejm pierwszej kadencji dosyć bezmyślnie doprowadził do obalenia rządu Hanny Suchockiej. Na dodatek był bardzo rozdrobiony i pojawili się w nim nieciekawi posłowie. Ale i tak poziom wiedzy, kultury, obycia, troski o państwo był wtedy dużo wyższy niż obecnie. Ten proces degeneracji Sejmu i parlamentaryzmu w Polsce doszedł do tego, że mamy posłów, którzy mówią „hatakumba" albo przynoszą w słoiku karalucha, mówiąc, że to pluskwa, premiera, który twierdzi, że Węgry walczyły z III Rzeszą, panią minister, która się uczyła o Katyniu z przedwojennych książek. Brakuje miejsca na wszystkie przykłady nieuctwa, chamstwa, prostactwa i podłości.