Rz: Kariera menedżerska często kojarzy się z długim czasem pracy kosztem życia osobistego. Według badań aż 98 proc. polskich menedżerów pracuje po godzinach. Jednak pani analizowała przypadki kilkudziesięciu ludzi sukcesu w tym top menedżerów, którzy zrobili karierę dbając o równowagę między pracą a życiem prywatnym. Trudno było o takie przykłady?
Mireia Las Heras: Do tego badania zainspirował mnie artykuł o ludziach, którzy osiągnęli duży sukces zawodowy, lecz ich życie osobiste było porażką – jednym rozpadły się małżeństwa, inni stracili kontakt z dziećmi. Wtedy doszliśmy do wniosku, że warto zająć się też tymi, którzy potrafią pogodzić jedno z drugim – robią karierę, a prywatnie też są szczęśliwi. I okazało się, że wcale ich nie brakuje.
Czy coś ich łączy?
Tak, choćby to, że większość z nich została rodzicami w młodym wieku, zanim zaczęli robić karierę. Gdy mając 35–40 lat, awansowali na wysokie, odpowiedzialne stanowiska – wymagające większych nakładów czasu – ich dzieci były już w miarę samodzielne. Postępowali więc wbrew popularnej radzie, by najpierw zająć się karierą, a plany rodzinne odłożyć na później, gdy osiągną już sukces zawodowy. Większość z nich była też w związkach, w których obie strony miały ambicje zawodowe, ale jednocześnie były gotowe do pewnego poświęcenia na rzecz drugiej osoby. Nie było więc sytuacji, że któreś z nich całkiem rezygnuje ze swoich planów, by partner mógł robić karierę.
Czyli tradycyjny podział, gdy jedna osoba –zwykle kobieta – zajmuje się domem i dziećmi, a druga – zwykle mężczyzna – robi karierę, nie najlepiej się sprawdza?