Polska już jest innowacyjna

Nasz kraj nie jest tak zacofany, jak niektórzy myślą. Tyle że u nas większość firm wlicza nakłady na badania i rozwój w bieżące koszty funkcjonowania – mówi Zbigniew Jakubas, właściciel Grupy Kapitałowej Multico.

Aktualizacja: 28.02.2017 05:28 Publikacja: 27.02.2017 19:10

Polska już jest innowacyjna

Foto: Fotorzepa/Krzysztof Skłodowski

Rz: Czy Polska jest dzisiaj dobrym miejscem do robienia biznesu?

Przez ostatnich 27 lat była i nadal jest dobrym miejscem do robienia biznesu. Gdyby tylko politycy mniej przeszkadzali. Czasami są niefortunne wypowiedzi jak ta, że polscy przedsiębiorcy bojkotują inwestycje i tym samym spowalniają wzrost PKB. Nie pomaga też od 27 lat ciągle zmieniane, ale wciąż słabe i skomplikowane prawo podatkowe oraz składane co kilka dni zapowiedzi polityków dotyczące kolejnych jego zmian. Administracyjnych przeszkód jest nadal bardzo wiele, a one też wpływają na rozwój gospodarki. Prawo budowlane to kłopot dla przedsiębiorców. Dam przykład: w 2010 r. Mennica kupiła teren w Warszawie nad Wisłą, prawie 30 ha, wydając 126 mln zł. Chce tam zbudować osiedle na 3,5 tys. mieszkań, praktycznie małe miasto w mieście. I już sześć lat walczy z biurokracją Warszawy o wydanie tzw. warunków zabudowy, ponosząc prawie 10 mln zł rocznie kosztów, bo sam podatek od użytkowania wieczystego to prawie 4 mln zł, plus koszty finansowe. Te kwoty i strata czasu wpłyną na ceny mieszkań. Na szczęście lepiej jest w innych dzielnicach Warszawy oraz w Krakowie, Lublinie czy Poznaniu, gdzie w kilka miesięcy od kupna działek ruszyła budowa.

Który poziom administracji najtrudniej przejść?

Ryba psuje się od głowy. Jako inwestor mogę się tylko cieszyć, że PiS dobrało się do uproszczenia prawa budowlanego, bo przez osiem lat rządów PO nie ruszono skostniałych przepisów. Jeżeli prawo budowlane nie będzie radykalnie zmienione, to rządowy projekt tanich mieszkań czekają problemy.

Ma pan w Polsce firmy działające w wielu branżach, od nieruchomości, przez produkcję pociągów i lokomotyw po bicie monet. Która z nich ma szanse na szybki rozwój?

Deweloperka, bo kolejne lata powinny być zdecydowanie dobre. Najlepsze czasy są też przed koleją. W minionych latach przeżywaliśmy trudne okresy, kiedy przetargi się opóźniały i Newag musiał zwalniać pracowników, gdyż nie było zamówień. Teraz zwiększamy zatrudnienie i perspektywy na najbliższe lata są bardzo obiecujące. Dynamicznie rośnie produkcja w Mennicy. W tym roku zdobyliśmy kolejne rynki zagraniczne i będziemy zwiększali moce produkcyjne. Mniej optymizmu towarzyszy branży budowlanej, chociaż w zamówieniach publicznych odchodzi się od jedynego kryterium najniższej ceny, które było decydujące przez ostatnie lata i wykończyło setki polskich firm. Ale dalej w tej branży ciężko będzie zarobić. Koledzy, którzy prowadzą duże firmy i wygrali ostatnie przetargi budowlane, przyznają, że na nich nie zarobią z uwagi na niskie ceny. Czy będzie lepiej? Sam się zastanawiam. Po prawie półtora roku rządów PiS przetargi dopiero zaczynają się rozpędzać. Liczę, że rząd da zarobić polskim firmom i nikt nie wpadnie na pomysł współpracy z Chińczykami, jak za poprzedniego rządu, gdzie zbankrutowało kilkanaście polskich podwykonawców na budowie autostrady. W ostatnim czasie niektórzy politycy, a nawet profesorowie ekonomii, nawołują do współpracy z Chinami i budowy centrum logistycznego koło Łodzi. To niebezpieczne, bo polski rynek zaleją chińskie towary.

W planie Morawieckiego Polska ma stawiać na innowacyjność. Czy nasze firmy są na to gotowe?

Już jesteśmy innowacyjni. Nie tak jak Japończycy czy Niemcy, ale przez ostatnich 25 lat polski przemysł rozwinął się niebywale. Okna pana Florka konkurują z Veluxem. Nasze pociągi jeżdżą po Włoszech i Newag wchodzi na kolejne rozwinięte rynki. To możliwe, bo przez ostatnich kilkanaście lat nie żałowaliśmy pieniędzy na maszyny, know-how, technologie i uczenie się od najlepszych. Postawiliśmy na współpracę z Siemensem, Stadlerem, Bombardierem, Alstomem czy General Electric. To był kurs dokształcania kilkudziesięciokrotnie intensywniejszy niż na uczelni. Nasi inżynierowie, współpracując z Siemensem, z którym wykonaliśmy wagony dla metra w Warszawie, zdobyli wiedzę, której w książkach nie ma. Dlatego sprawność naszych pociągów i lokomotyw sięga 99 proc. i jeżdżą po polskich torach z prędkością 160 km/h.

Czego w takim razie potrzeba, żeby pociągi z Newagu pojechały 250 km/h?

Zamówień. I odpowiedź na pytanie: czy dla Polski jest to obecnie najpilniejsza potrzeba. Teraz pociągi Newagu bez problemu mogą jeździć do 200 km/h. Pojazd wyprodukowany dla Kolei Mazowieckich osiągnął prędkość 226 km/h. Ale koleje wysokich prędkości kosztują kilkakrotnie więcej niż budowa tradycyjnych. Polskie terytorium ma kształt kwadratu, główne szlaki ruchu pasażerskiego wiodą z Warszawy do Gdańska, Katowic, Poznania, Krakowa, gdzie dystans wynosi ok. 300 km. Jeżeli na obecnie remontowanych torach będzie możliwa jazda z średnią prędkością 160 km/h, to zadowalający czas przejazdu wyniesie ok. dwóch godzin. Dlatego koncentrujemy się na popularnych pociągach, tak zwanych EZT, których w najbliższych latach w naszym kraju będzie potrzeba kilkaset. Kolejnym naszym flagowym produktem są i będą lokomotywy, jesteśmy liderem na polskim rynku, gdzie nasze Dragony służą polskim firmom, takim jak Lotos.

Czy polskie firmy wydają wystarczająco dużo na badania i rozwój?

Polska nie jest tak zacofana, jak niektórzy myślą. Tyle że u nas nakłady na badania i rozwój większość przedsiębiorców wlicza w bieżące koszty funkcjonowania firmy, również koszty z tytułu zatrudnionych inżynierów. Dlatego w statystykach z wydatkami ok. 4 mld euro na ten cel wyglądamy nie najlepiej w porównaniu z Niemcami (85 mld euro) czy Chinami (ponad 200 mld euro). Polskie firmy starają się ten dystans odrabiać i zdajemy sobie sprawę, że chcąc być konkurencyjnym na rynkach światowych, trzeba być innowacyjnym. W wielu krajach polityka wspierania innowacyjności jest bardzo wymierna, np. na każdego dolara wydanego na BiR państwo dopłaca drugie tyle. Kilkanaście lat temu w Newagu mieliśmy zatrudnionych kilkunastu inżynierów, obecnie zatrudniamy w Nowym Sączu i Krakowie 240 wykwalifikowanych projektantów i ich liczba ciągle rośnie.

Zgadza się pan, że biznes w Polsce ma trudno, bo sądy nie działają tak, jak powinny?

Trzymam kciuki za ministra sprawiedliwości, żeby odniósł tutaj sukces. 10-letni czas oczekiwania na pierwszy nieprawomocny wyrok to żart. A tak stało się w przypadku „kradzieży" Optimusa na podstawie sfałszowanej uchwały, co było oczywiste na pierwszy rzut oka. Jak to możliwe, że przenosi się sędziego wyspecjalizowanego w rozwodach do sądzenia spraw gospodarczych, a terminy kolejnych rozpraw wyznaczane są co pół roku? Miałem tylko jeden przypadek w życiu, kiedy młoda pani sędzia, mimo ewidentnego utrudniania ze strony pozwanej, od poniedziałku do piątku codziennie wyznaczała rozprawę, wydając po kilku dniach wyrok. Czyli da się. Z biegłymi często też nie jest najlepiej, a ich opinie, delikatnie mówiąc, bywają kontrowersyjne. Powiem krótko: bez sprawnego sądownictwa gospodarka będzie cierpiała.

CV

Zbigniew Jakubas jest absolwentem Politechniki Częstochowskiej. W 1989 r. założył spółkę Multico, na której bazie powstała grupa kapitałowa. W jej skład wchodzą m.in.: Mennica Polska, Energopol Warszawa, Multico Oficyna Wydawnicza i New Century Arts. Szef rady nadzorczej m.in. Mennicy Polskiej, Netii, Newagu.

Rz: Czy Polska jest dzisiaj dobrym miejscem do robienia biznesu?

Przez ostatnich 27 lat była i nadal jest dobrym miejscem do robienia biznesu. Gdyby tylko politycy mniej przeszkadzali. Czasami są niefortunne wypowiedzi jak ta, że polscy przedsiębiorcy bojkotują inwestycje i tym samym spowalniają wzrost PKB. Nie pomaga też od 27 lat ciągle zmieniane, ale wciąż słabe i skomplikowane prawo podatkowe oraz składane co kilka dni zapowiedzi polityków dotyczące kolejnych jego zmian. Administracyjnych przeszkód jest nadal bardzo wiele, a one też wpływają na rozwój gospodarki. Prawo budowlane to kłopot dla przedsiębiorców. Dam przykład: w 2010 r. Mennica kupiła teren w Warszawie nad Wisłą, prawie 30 ha, wydając 126 mln zł. Chce tam zbudować osiedle na 3,5 tys. mieszkań, praktycznie małe miasto w mieście. I już sześć lat walczy z biurokracją Warszawy o wydanie tzw. warunków zabudowy, ponosząc prawie 10 mln zł rocznie kosztów, bo sam podatek od użytkowania wieczystego to prawie 4 mln zł, plus koszty finansowe. Te kwoty i strata czasu wpłyną na ceny mieszkań. Na szczęście lepiej jest w innych dzielnicach Warszawy oraz w Krakowie, Lublinie czy Poznaniu, gdzie w kilka miesięcy od kupna działek ruszyła budowa.

Pozostało 83% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację