Borusewicz: Podważenie rezultatu wyborów może mieć poważne konsekwencje

Podważenie rezultatu może mieć poważne konsekwencje - mówi Bogdan Borusewicz, wicemarszałek Senatu.

Publikacja: 22.10.2019 21:00

Borusewicz: Podważenie rezultatu wyborów może mieć poważne konsekwencje

Foto: Jerzy Dudek

Prawo i Sprawiedliwość złożyło do Sądu Najwyższego wnioski o ponowne przeliczenie głosów w wyborach do Senatu w sześciu okręgach. Czy jeśli dojdzie do ponownego liczenia, wynik wyborów może się zmienić?

To, co się stało, sprawia, że mogę powiedzieć: PiS chce zmienić wynik wyborów.

Może chce tylko dobrze policzyć głosy?

To dotyczy ewentualnych korzyści właśnie ze strony PiS-u. Różnica zaledwie kilkuset głosów jest tylko w jednym przypadku – Stanisława Gawłowskiego.

Wiadomo, że nie komisja będzie liczyć głosy, lecz komisarz.

Komisarz wyborczy, który jest mianowany przez ministra spraw wewnętrznych PiS-u. Problem jest nie tyle w tym wniosku, ale w tym, że nie mamy zaufania do tych, którzy będą liczyć i decydować, czy to liczenie było skuteczne, czyli do Izby Kontroli Nadzwyczajnej utworzonej przy Sądzie Najwyższym przez PiS.

Czyli instrumentu, który specjalnie został stworzony do stwierdzenia ważności lub nieważności wyborów.

To jest jasne, że do tego został stworzony. Jeżeli cofniemy się do debaty i sejmowej, i senackiej na temat tworzenia tej Izby i ewentualnych konsekwencji, to mówiliśmy w sposób jasny i stanowczy. Ja też mówiłem (do polityków obozu rządzącego – red.), że tworzą prawo w taki sposób, że do Izby, która ma rozstrzygać o ważności wyborów, druga strona, czyli my, nie będziemy mieli żadnego zaufania. I to jest problem. Dla mnie jest oczywiste, że PiS chce zmienić rezultat wyborów do Senatu.

Załóżmy, że np. w trzech okręgach wystarczająco dużo głosów nieważnych zostanie uznanych za ważne, by stwierdzić, że wynik jest inny. Co wtedy?

PiS wywróci wynik wyborów. Konsekwencje, nie tylko polityczne, ale także społeczne, mogą być bardzo duże. Ci, którzy podejmują taką decyzję, muszą brać pod uwagę takie konsekwencje.

Jakie dokładnie konsekwencje ma pan na myśli?

To jest wejście na bardzo niebezpieczną drogę przez PiS.

W obronie wyników wyborów obywatele wyjdą na ulice?

Sprawa prawidłowego rozstrzygnięcia wyniku wyborów jest dla obywatela jedną z najważniejszych rzeczy. Podważenie tego wyniku może stworzyć poważne konsekwencje nie tylko dla PiS-u, ale także dla naszego kraju.

Czy w tej sprawie istnieje możliwość zaskarżenia werdyktu Sądu Najwyższego do Trybunału Sprawiedliwości UE?

Sytuacja jest zupełnie nowa. Chociaż głosy nieważne to nie jest sprawa tych ostatnich wyborów, głosy nieważne zawsze padały. Pamiętam bardzo dużą liczbę głosów nieważnych w poprzednich wyborach samorządowych (z 2014 r. – red.). PiS wprost oskarżał o fałszerstwo wyborcze. Te głosy zostały sprawdzone i nigdzie Sąd Najwyższy nie podważył wyniku. To była gra wyborcza. W komisjach, które liczyły głosy, byli przedstawiciele różnych partii, byli także obserwatorzy niezależni. Teraz będzie liczył tylko komisarz wyborczy.

Jak będzie wyglądała procedura?

Najpierw opinię wyda trzyosobowy skład Izby Nadzwyczajnej, a potem w postaci uchwały podejmie postanowienie cała Izba, pełny skład, o tym, czy nastąpiły jakieś przekroczenia, które mogą spowodować konsekwencje wpływu na wynik wyborów w konkretnej sprawie. I potem dopiero nastąpi liczenie. To są kolejne fazy. Jak to ma wyglądać, jak Państwowa Komisja Wyborcza ma się do tego ustosunkować – nie wiem. Inaczej jest w Sejmie – gdy się stwierdza nieważność wyboru posła, to wchodzi następny, który otrzymał odpowiednią liczbę głosów. W tym przypadku takiej sytuacji nie będzie, trzeba dokonać nowych wyborów.

Czy to odsuwa moment zwołania Senatu?

Nie wiem.

Jeżeli wybory do Senatu zostaną powtórzone w np. trzech okręgach, nowy Senat zbierze się w niepełnym składzie?

Według mnie – nie. Senat to stu senatorów. Według mnie Senat musi się zebrać w pełnym składzie, żeby być Senatem. Pytanie, czy to rozstrzygnięcie będzie przed wręczeniem zaświadczeń o wyborze, czy będzie przed pierwszym posiedzeniem Senatu, zwołanym na 12 listopada. Tu muszą zabrać głos prawnicy. Sytuacja jest zupełnie nowa i zobaczymy, jaka będzie kolejność postępowań. Według mnie Senat powinien się zebrać w pełnym składzie.

Czy w reagowaniu na tę sytuację opozycji senackiej nie przeszkadza brak wyraźnego lidera, kandydata na marszałka?

Ta nowa sytuacja i próba zmiany wyniku wyborczego skonsoliduje opozycję. Musimy działać wspólnie, dlatego że podważa się nasz wynik. Jeżeli PiS sądzi, że to spowoduje kontrowersje wśród opozycji czy dyskusje na temat personaliów, to według mnie się myli. To skróci dyskusje, bo widzimy, do czego PiS dąży.

PiS chwyta się kolejnego instrumentu, bo nie udało się nikogo w Senacie przeciągnąć na swoją stronę?

Sięgnięcie po próbę zakwestionowania wyniku wyborów wskazuje, że przeciągnięcie jednak się nie zdarzyło. Jak się nie zdarzyło, to się już nie zdarzy. Teraz sytuacja dla PiS-u jest jeszcze trudniejsza, niż była.

Czy Grzegorz Schetyna pospieszył się z zaprezentowaniem pana jako kandydata na marszałka?

Grzegorz Schetyna tego typu deklaracji nie złożył. W Platformie była dyskusja, kogo wysunąć na marszałka. Ta dyskusja będzie nadal prowadzona z tymi ugrupowaniami, którzy są w opozycji, czyli SLD, PSL, senatorami niezależnymi. Tego typu rozmowy były i będą, ale wspólnej decyzji jeszcze nie ma.

Chciałby pan być tym wskazanym kandydatem?

Mam koncepcję funkcjonowania Senatu, wiem, co należy zrobić. Ale to nie moja kwestia, czy chcę, czy nie chcę. W związku z tym, że trwają rozmowy, nie będę składał żadnych deklaracji. Bo to nie ode mnie przecież zależy, tylko od porozumienia ze wszystkimi.

Są inni kandydaci?

Jest bardzo wielu kandydatów, zawsze jest dużo kandydatów.

Jak opozycja powinna podejść do wyborów prezydenckich? Wystawić jednego kandydata?

Najlepiej, jak byłby to wspólny kandydat.

Już w pierwszej turze?

Tak, dlatego że wtedy on mógłby rozstrzygnąć na swoją korzyść wybory w pierwszej turze. Wybory do Senatu pokazały, że szeroka koalicja, jak najszersza, to jest koalicja zwycięska.

Kto powinien być kandydatem na prezydenta?

Uważam, że oprócz walorów medialnych, zewnętrznych, to musi być człowiek z dużym doświadczeniem i dużą wagą polityczną.

Czyli Donald Tusk?

Tak, uważam, że kandydatem najlepszym jest Donald Tusk. To nie jest tylko kwestia wygrania wyborów, ale potem sprawowania tej funkcji.

Pańskim zdaniem ustępujący szef Rady Europejskiej chciałby startować?

W mojej ocenie to, co powiedział w wywiadzie w ubiegłym tygodniu, pokazuje, że tak.

współpraca Jakub Czermiński

Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Jarosław Kaczyński izraelskiego ambasadora wyrzuca, czyli jak z rowerami na Placu Czerwonym
Publicystyka
Nizinkiewicz: Tusk przepowiada straszną przyszłość. Niestety, może mieć rację
Publicystyka
Flieger: Historia to nie prowokacja
Publicystyka
Kubin: Europejski Zielony Ład, czyli triumf idei nad politycznymi realiami