Z analiz firmy Home Broker i portalu Domiporta.pl wynika, że w Gdańsku na wynajmie lokali można zarobić średnio 6,81 proc. netto rocznie, w Warszawie – 5,63 proc., w Katowicach – 5,61, a w Łodzi – 5,47 proc.

Nic dziwnego, że rynek wynajmu mieszkań dynamicznie rośnie. Z kwartału na kwartał przybywa prywatnych inwestorów, którzy mają nadzieję, że nieruchomości pozwolą im zbić fortunę. Według szacunków firmy doradczej Reas tylko w Warszawie jest 90–100 tys. lokali na wynajem, których właścicielami są głównie prywatni inwestorzy. Nie zniechęcają ich spore, nawet kilkunastoprocentowe, podwyżki cen mieszkań. W ślad za nimi w górę idą bowiem także stawki najmu.

Jak podaje Domiporta.pl, czynsze za mieszkania w ciągu roku najbardziej wzrosły w Tychach i Zielonej Górze (o ponad 15 proc.). W Gdańsku najem jest droższy o ponad 13 proc., a w Warszawie o prawie 8 proc. Lokatorzy za dobry, komfortowo wyposażony lokal są gotowi płacić naprawdę dużo.

Mimo że polski rynek najmu mieszkań jest tak atrakcyjny, nie ma u nas takich aktywów komercyjnych jak portfele mieszkań na wynajem. Ten rynek jest dopiero w powijakach, choć mamy dobre, sprawdzone przez sąsiadów rozwiązania. W Niemczech, jak szacuje firma doradcza Savills, inwestorzy w pierwszym półroczu zainwestowali w mieszkania 8,78 mld euro. Portfele obejmowały 74,6 tys. lokali.

Eksperci Savillsa podkreślają, że polski rynek najmu instytucjonalnego mogą rozruszać m.in. duże korporacje, które potrzebują lokali dla swoich pracowników. Szansę na rozwój tego segmentu dają też młodzi ludzie, którzy nie chcą kupować mieszkań na kredyt. Inwestorzy instytucjonalni zapowiadają, że zaleją rynek tysiącami mieszkań na wynajem. Na to trzeba będzie jednak poczekać co najmniej kilka lat. ©?