Długie najmy na rozdrożu

Klienci, których bank odprawi z kwitkiem, nie dając kredytu, zaczną szukać mieszkań na wynajem.

Aktualizacja: 15.04.2020 15:27 Publikacja: 14.04.2020 21:00

Część właścicieli mieszkań na wynajem jest skłonna do negocjacji stawek

Część właścicieli mieszkań na wynajem jest skłonna do negocjacji stawek

Foto: materiały prasowe

Pierwszą ofiarą pandemii koronawirusa jest wynajem mieszkań na doby. Turyści i biznesmeni z dnia na dzień odwoływali rezerwacje.

– Jak będzie z najmem długoterminowym, dziś trudno jednoznacznie stwierdzić. Pandemia trwa stosunkowo krótko – zastrzega Joanna Lebiedź, właścicielka biura Lebiedź Nieruchomości. – Osoby, które wynajęły mieszkania np. w Warszawie, mając tu pracę, będą miały spore problemy, jeśli firmy je zwolnią lub jeśli ich własne przedsiębiorstwa zaczną upadać.

Na razie na rynku najmów długoterminowych nie widać znaczących zmian. – Być może, jeśli banki ustawią poprzeczkę zdolności kredytowej bardzo wysoko, najmy te ożyją – mówi Joanna Lebiedź. – Dziś jednak większość wynajmujących obawia się o płynność w płatnościach czynszu za już wynajęte mieszkania. Biorąc pod uwagę ustawę o ochronie praw lokatorów i całkowity zakaz eksmisji w związku z pandemią, wynajmujący mogą mieć sporo powodów do obaw.

Z drugiej strony, jak zauważa Waldemar Oleksiak, ekspert Emmerson Realty, już pojawia się więcej właścicieli z ofertą wynajmu długoterminowego. – Niektórzy sygnalizują elastyczność w negocjacjach stawek. Zależy im na szybszej transakcji – podkreśla.

Spadki i równowaga

Z kolei Katarzyna Liebersbach-Szarek z krakowskiej agencji Nieruchomości Łobzowskie ocenia, że obecnie trudno mówić o popycie na wynajem długoterminowy.

– Rynek zamarł. Jest za wcześnie, by wypowiadać się, jak pandemia go zmieniła – zastrzega. – Tkwimy w martwym punkcie. Ci, którzy planowali kupić mieszkanie, siedzą w domach i raczej nie zajmują się szukaniem lokali. Na pewno jednak część klientów, którzy chcieli coś kupić, zdecyduje się na wynajem. Banki mocno ograniczyły możliwości kredytowe, a i z przychodami u klientów będzie zapewne gorzej – twierdzi.

Joanna Lebiedź zwraca zaś uwagę na zamknięte restauracje, galerie handlowe, gabinety kosmetyczne i inne firmy, które zatrudniały przyjezdnych, także z krajów ościennych. – Ci ludzie stracili źródło utrzymania – mówi. – To, co już jasno widzimy, to przejście najmów krótkoterminowych na długi termin, zwłaszcza jeśli najem na doby działał w podnajmie.

Taki biznes, jak mówi pośredniczka, sprawdzał się świetnie w miejscowościach lubianych turystycznie, jak Kraków, Warszawa, Gdańsk. – Ruch turystyczny zamarł, a czynsz właścicielowi trzeba co miesiąc płacić – mówi Joanna Lebiedź. – I te mieszkania powoli przechodzą na najem długoterminowy.

Także Katarzyna Liebersbach-Szarek ocenia, że sporo mieszkań wynajmowanych wcześniej na krótko pojawi się na rynku najmu długoterminowego. – Można sobie wyobrazić, że w następnych dwóch–trzech miesiącach podaż mieszkań na wynajem długoterminowy będzie rosła. W związku z tym czynsze mogą mieć tendencję spadkową – mówi pośredniczka. Na razie stawki najmu się nie zmieniły.

Pośredniczka podkreśla, że mieszkania, które dotąd były wynajmowane na krótko, trafiają do oferty najmów długoterminowych tylko w tych miejscowościach, w których taka forma była uzasadniona ekonomicznie i powiązana z turystyką. – Podaż wzrośnie, rynek najmów powinien się ładnie zrównoważyć, ale ta równowaga nastąpi przy założeniu, że ludzie odzyskają pracę, a czynsze lekko spadną – ocenia Liebersbach-Szarek.

Waldemar Oleksiak komentuje, że dziś mamy sztuczne, administracyjne zatrzymanie rynku. – Dalszy rozwój sytuacji w dłuższej perspektywie zależeć już będzie od wahań popytu i podaży oraz od strategii klientów w czasach kryzysu – wyjaśnia. – Taka sytuacja teoretycznie powinna skutkować spadkiem stawek najmu.

Bezpieczne jak złoto

Dziś pośrednicy, jak zauważa Oleksiak, mają utrudnioną prezentację mieszkań na żywo, co przekłada się na mniejszą aktywność klientów.

– Wiele zależy od tego, jak długo potrwa epidemia – podkreśla ekspert Emmerson Realty. – Jeżeli kilka miesięcy, to grozi upadkiem wielu firm i potężnym wzrostem bezrobocia, co oczywiście będzie miało duży wpływ na rynek nieruchomości. W obliczu nadchodzącego kryzysu w gospodarce, inflacji, niepewności zatrudnienia nieruchomości mogą być jednak ratunkiem jako najbezpieczniejsza, obok złota, forma lokaty kapitału.

Zyskiwać mogą też inwestycje na wynajem – jako alternatywne lub dodatkowe źródło zarobkowania. – Kłopot mają inwestorzy posiadający duże pakiety mieszkań, którzy działali na rynku najmu krótkoterminowego – potwierdza Oleksiak. – Z pewnością najem długoterminowy jest dla nich szansą, mogą się też zdecydować na sprzedaż części lokali. Zakupy mieszkań na własne potrzeby spowolnią ze względu na niepewność co do własnej przyszłości i ograniczenia kredytowe – ocenia.

Ekspert Emmersona podsumowuje, że o ile rynek sprzedaży jest chwilowo „w zawieszeniu", o tyle na rynku wynajmu są sygnały ożywienia. – Na razie są to pytania i sondowanie rynku – zastrzega. – Po uspokojeniu sytuacji epidemicznej można się spodziewać dynamicznych zmian i różnorodnych strategii działania klientów, w zależności od sytuacji życiowej, także w kontekście spodziewanego nawrotu epidemii jesienią.

Nieruchomości
Remonty 2025. Na jakie prace decydują się Polacy
Nieruchomości
Biura premium są jak magnes. Centrum kontra inne dzielnice
Nieruchomości
Rynek wtórny. Tak sprzedający wyceniali mieszkania w kwietniu
Nieruchomości
Boom na działki. Ziemia jest coraz cenniejsza
Nieruchomości
Biurowce czekają na powrót „statecznego” kapitału
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem