Porcja danych z rynku pracy jest sporym zaskoczeniem. W grudniu 2017 r. zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw, który obejmuje firmy liczące co najmniej 10 pracowników, zwiększyło się o 4,6 proc. rok do roku, a przeciętne wynagrodzenie o 7,3 proc. Ankietowani przez „Rzeczposplitą” ekonomiści przeciętnie spodziewali się, że wzrost zatrudnienia wyhamuje do 3,5 proc., zaś średniej płacy do 6,9 proc. rok do roku.
- Stabilizacja dynamiki płac w styczniu jest dużą niespodzianką zważywszy na liczne czynniki oddziałujące w kierunku jej wyraźnego spadku – zauważył Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole w Polsce.
Jednym z tych czynników jest mniejsza niż w 2017 r. podwyżka płacy minimalnej. Wzrosła ona w tym roku o 5 proc., po 8,1 proc. To, jak wyliczyli ekonomiści ING Banku Śląskiego, powinno odjąć od dynamiki płac około 0,5 pkt proc.
Do tego, inaczej niż w końcowych miesiącach ub.r., wzrostu wynagrodzeń w styczniu nie zaburzały wypłaty premii w górnictwie. Za wyhamowaniem wzrostu płac przemawiała też coroczna zmiana próby przedsiębiorstw. GUS doliczył do niej firmy, które w ub.r. zatrudniły 10 pracownika, w których wynagrodzenia są na ogół niższe, niż w większych podmiotach.
- Dzisiejsze dane interpretujemy jako kolejne potwierdzenie narastania presji płacowej w gospodarce – powiedział Borowski.