W jednym zdaniu, o czym jest „Dotyk”?
Tomasz Hildebrandt: Moja książka opisuje Francję w stanie całkowitego rozkładu, rozrywaną kryzysem gospodarczym i konfliktem kulturowym, gdzie rządy przejmuje Front Narodowy, na ulicach panoszą się bojówki neonazistowskie, zradykalizowane grupy społeczne odwołują się do terroryzmu, zarówno jako formy agresji, jak i ostatecznej obrony, a sparaliżowani strachem obywatele rzucają się sobie do gardeł.
Niezwykle ponura wizja. Na ile to realny scenariusz?
Jest to scenariusz realny nie tylko dla Francji, ale całej Europy. Polityka neoliberalna ogranicza mobilność całych środowisk, co wywołuje frustrację. Europejski barometr polityczny odchyla się coraz bardziej na prawo, konserwatyzm zamienia się w szowinizm i nacjonalizm. Fundamentalizmowi islamskich zamachowców karmionemu niekończącym się konfliktem na Bliskim Wschodzie wychodzi naprzeciw neonazizm. W takiej sytuacji nic łatwiejszego, jak wskazać wroga, z którym należy walczyć, nawet jeśli jest to wróg teoretyczny. W takich okolicznościach łatwo o niepokoje i zbrojne starcia. Powieść przedstawia studium eskalacji terroru, terroryzmu muzułmańskiego, terroryzmu neonazistowskiego i zinstytucjonalizowanego terroru państwa, prześladującego mniejszości narodowe i etniczne, swoich własnych obywateli.
Skąd czerpał pan wiedzę na temat sytuacji politycznej we Francji?