- Są tacy, którzy uważają, że PiS jest największym złem na świecie i trzeba głosować na każdego, byle nie na nich. Przepraszam, ale niby czym 12-letnie rządy Platformy w Warszawie pokazały, że można na nich zagłosować? Po tych 12 latach nie mogę głosować na Rafała Trzaskowskiego - tłumaczył Śpiewak w rozmowie z "Super Expressem", wyjaśniając swoją zapowiedź, że w ewentualnej drugiej turze między kandydatem PO i Nowoczesnej oraz Patrykiem Jakim odda nieważny głos.

Warszawski działacz ocenił, że być może właśnie te słowa stoją za zapowiedzią Barbary Nowackiej, która powiedziała, że nie popiera startu Śpiewaka w wyborach na prezydenta Warszawy. - Chodzi zapewne o to, że zadeklarowałem, że jeżeli nie wejdę do drugiej tury wyborów, to nie zagłosuję ani na Patryka Jakiego, ani na Rafała Trzaskowskiego. Wielu to się nie spodobało - stwierdził.

- Platforma stała się niestety zakładniczką swoich najbardziej zradykalizowanych wyborców. PO i PiS stosują te same metody, to dwie strony tej samej monety. Nie zgadzam się na to, co obie te partie narzuciły w debacie publicznej - dodał Śpiewak.

- Nie wyobrażam sobie, żeby lewica i ruchy społeczne nieustannie oglądały się na PO i musiały ją odruchowo popierać. Po co w takim razie byłaby lewica, skoro miałaby być tylko pośrednikiem w głosowaniu na Platformę? - pytał Jan Śpiewak.