Niemcy chcą zrobić wiele, aby Polska nie została zepchnięta na margines Wspólnoty. W środę do Warszawy przeleci szef niemieckiej dyplomacji Sigmar Gabriel. Moment wybrał szczególny: na dzień przed wizytą w Moskwie.
– Zamierzamy konsultować z Polską nasze stanowisko wobec Putina – mówią „Rzeczpospolitej" rządowe źródła w Berlinie.
Obrona przed Rosją
Taka deklaracja po zwycięstwie Donalda Trumpa i powtarzających się pogłoskach o nowym podziale wpływów między Waszyngtonem i Moskwą ma szczególne znaczenie. Tym bardziej że Gabriel jest jednym z przywódców SPD, a jak wskazują sondaże, nie da się wykluczyć, że za pół roku kanclerzem zostanie kandydat tej partii Martin Schultz, który jako przewodniczący europarlamentu ostro starł się z polskim rządem w sprawie Trybunału Konstytucyjnego.
Na początku zeszłego tygodnia Gabriel odwiedził 400 niemieckich żołnierzy stacjonujących w Rukla na Litwie. To oni organizują „batalion ramowy" NATO. Minister zapowiedział, że Niemcy pozostaną tam „tak długo, jak będzie potrzeba". Ostro skrytykował też Rosję za koncentrowanie wojsk na granicy z krajami bałtyckimi. Z kolei w miniony piątek w Kijowie Gabriel podkreślił, że jego kraj „wie, kto na Ukrainie jest agresorem, kto złamał prawo międzynarodowe". To jasne wskazanie na odpowiedzialność Rosji w Donbasie i na Krymie. Gabriel popiera też stopniowe zwiększenie wydatków Niemiec na obronę z 1,2 proc. PKB do 2 proc. Gdyby to się ziściło, Niemcy stałyby się największą potęgą wojskową zachodniej Europy.
Innym gestem Berlina wobec polskich władz w ostatnim czasie było zaproszenie Mateusza Morawieckiego na spotkanie ministrów G20 w Baden-Baden.