Biuro wiceprezydenta Mike'a Penca poinformowało wczoraj, że do Turcji uda się również sekretarz stanu Mike Pence, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Robert O'Brien i specjalny przedstawiciel ds. Syrii James Jeffrey.
Celem delegacji jest przekonanie Erdogana do zaprzestania ofensywy na północy Syrii. Już wczoraj prezydent Turcji zapowiedział, że nie zamierza przerywać podjętych w ubiegłym tygodniu działań.
- Mówią "ogłosić zawieszenie broni". Nigdy nie ogłosimy zawieszenia broni" - powiedział Erdogan dziennikarzom po wizycie w Azerbejdżanie.
- Naciskają na nas, abyśmy zakończyli operację. Ogłaszają sankcje. Nasz cel jest jasny. Nie martwimy się o żadne sankcje - dodał.
Wiceprezydent Pence, mimo pierwszej deklaracji Erdogana, nie zamierzał zmieniać swoich planów i dziś wylatuje do Turcji.
Jak podaje agencja AFP, powołując się na przedstawicieli Erdogana, prezydent Turcji zmienił swoje stanowisko i jutro spotka się z Mike'em Pencem.
Agencja Reutersa przekazała, że Erdogan nie podjął jeszcze decyzji, czy uda się do Stanów Zjednoczonych w przyszłym miesiącu.
Prezydent Turrcji zapowiedział, że żadna władza nie będzie w stanie powstrzymać ofensywy w Syrii. Dobiegnie ona końca, gdy Ankara zakończy tworzenie swojej "bezpiecznej strefy".
- Dla najszybszego rozwiązania problemu w Syrii proponujemy, aby wszyscy terroryści zostawili broń i sprzęt, zniszczyli przygotowane pułapki i opuścili dziś wieczorem bezpieczną strefę - powiedział.