Barbara Hollender z Wenecji
Młodzież rozkładała sobie przed barierkami, za które można wejść tylko z akredytacją, kocyki i biwakowała kilka godzin, żeby mieć dobrą pozycję na tych kilka minut , kiedy na czerwonym dywanie pojawi się najsłynniejszy pirat kinematografii.
Po bajkowych „Tajemnicach lasu”, głupawej komedii „Bezwstydny Mordecai” i sci-fi „Tanscendencja” Depp wreszcie dostał rolę na miarę swojego talentu. W filmie „Pakt z diabłem” („Black Mass”) Scotta Coopera zagrał autentyczną postać. Jego bohater James „Whitey” Bulger, brat prezydenta senatu stanu Massachussettes, zasłynął jako sadystyczny gangster, szef mafii bostońskiej w laatch 70. i 80., oskarżony o 19 morderstw. Na liście FBI najbardziej pożądanych ściganych zajmował drugie miejsce, za Osamą Bin Ladenem. Został aresztowany w 2011 roku. Miał wówczas 81 lat.
— Odnalazłem w sobie diabła wiele lat temu — zażartował na konferencji prasowej w Wenecji Johnny Depp. — Oswoiłem się z nim, nawet zostaliśmy przyjaciółmi.
Zaraz jednak dodał, że grając taką postać trzeba szukać w niej cech ludzkich. On zrozumiał, że Bulger był swego rodzaju businessmanem: posługiwał się językiem, jakim mówili wszyscy wokół niego i wyznawał podobny jak oni kodeks moralny.