Nowe przepisy o mediacjach obowiązują od początku roku. Mówią, że należność mediatora w sprawach skierowanych do niego przez sąd stanowią koszty sądowe. Mediatorowi płaci więc sąd, a po rozstrzygnięciu sprawy zasądza odpowiednie kwoty od stron.
– Warszawskie sądy regularnie nie płacą za mediacje – mówi adwokat i mediator Piotr Nowaczyk. – Wnioski kończą się na wydaniu postanowienia o przyznaniu kosztów, ale pieniądze nie są wypłacane. Zaległości sięgają nawet pięciu–sześciu miesięcy, a mediatorzy nie dość, że pracują na kredyt, to muszą jeszcze uiszczać zaliczki na PIT i VAT od wystawionych, ale nieopłaconych faktur – dodaje.
Podobnie bywa w innych miastach. Na opóźnienia wpływa przeciążenie sądów oraz fakt, że decyzje mogą być zaskarżone przez strony, i to nawet jeśli pierwotnie zgodziły się na koszty mediacji. Do tego dochodzi możliwość zwolnienia od kosztów sądowych.
– Sędziowie nie zawsze wiedzą, jak rozliczać opłaty dla mediatorów – mówi Małgorzata Miszkin-Wojciechowska z Centrum Mediacji Konfederacji Lewiatan. – Rozwiązaniem mogłoby być przyjęcie jednolitej praktyki przez koordynatorów ds. mediacji oraz prezesów sądów.
Mediator i radca prawny Krystian Mularczyk podkreśla, że sądom również zależy, aby mediatorzy byli należycie opłacani, bo motywuje ich to do pracy i zachęci nowe osoby do wybrania tego zawodu.