Problemy pojawiają się, gdy inicjatywy mają równie zdecydowanych zwolenników, co przeciwników. Emocje wywołują nowi bohaterowie o różnej ocenie historycznej, lecz głównie pomniki z Polski Ludowej.
Relikty PRL
Spontaniczne obalenie w 1957 r. jedynego w Polsce pomnika Józefa Stalina w Ustrzykach Dolnych swoją kontynuację znalazło dopiero w 1989 r., gdy na warszawski bruk runął pomnik Feliksa Dzierżyńskiego i kiedy zdemontowano pomniki Włodzimierza Lenina w Poroninie i Nowej Hucie. Od tej pory z placów i ulic zniknęło około 30 proc. – i nadal ubywa – pomników, kolumn braterstwa broni, wdzięczności Armii Czerwonej i jej generałom. Część eksponatów wywieziono do Galerii Socrealizmu Muzeum Zamoyskich w Kozłówce, część miałaby mieć nowe miejsce: skansen komunistycznych pomników PRL w Czerwonym Borze albo w Bornem Sulinowie. Z części pozostanie tylko gruz.
– Od lat 90. samorządy same zaczęły pozbywać się tych pozostałości komunizmu – mówi Adam Siwek, dyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa Instytutu Pamięci Narodowej. – W kompetencjach starostów i organów nadzoru budowlanego leży wydawanie nakazów i zezwoleń na rozbiórkę, przewidywanych w prawie budowlanym z powodu złego stanu technicznego. Ale jest to działanie na własną rękę – i za własne środki – podkreśla. – Nie zapewnia pozbycia się tych reliktów totalitaryzmu z całek Polski. Z danych przekazanych przez urzędy wojewódzkie wynika, że na terenie 15 województw (bez woj. mazowieckiego) znajduje się nadal 469 obiektów, które powinny zniknąć. Nie ma jednak przepisów ustanawiających taki generalny nakaz.
Kto zapłaci
Uchwalona 1 kwietnia 2016 r. ustawa o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej dotyczy, jak wskazuje jej tytuł, jedynie ograniczonego obszaru.
– W istniejącej sytuacji konieczne jest przyjęcie szczególnych uregulowań – uważa Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich. – Zwykle nie ma potrzeby usuwania czy przesuwania pomników. Są to na tyle rzadkie przypadki, że wystarczy stosować prawo budowlane i ustawę o ochronie zabytków. Problem pojawia się, gdy trzeba masowo usuwać obiekty wzniesione dla upamiętnienia osób czy okoliczności, narzuconych narodowi z zewnątrz. Wtedy potrzebna jest specustawa, która nie tyle określi procedurę usuwania, ile przesądzi o samym fakcie. Koszty, wynikające z aktu będącego odzwierciedleniem polityki historycznej państwa, powinny być pokryte z budżetu państwa, a nie przerzucane na samorząd – dodaje.
W październiku 2016 r. wpłynął do Sejmu senacki projekt nowelizacji ustawy o zakazie propagowania komunizmu (...), nakładający na gminy obowiązek usunięcia w ciągu 12 miesięcy wszystkich obiektów propagujących komunizm lub inne systemy totalitarne. Projekt wylicza szczegółowo ich rodzaje, ustala, że decyzję nakazującą usunięcie pomnika lub innego obiektu wydaje wojewoda po uzyskaniu opinii IPN, a koszty usunięcia ponosi właściciel terenu, na którym stoi taki obiekt.