Spodziewał się pan takiego zakończenia prac nad nowelizacją k.p.a.?
Tliła się we mnie nadzieja na zdrowy rozsądek, jednak Sejm, bez żadnej merytorycznej dyskusji i jakiegokolwiek chociaż uzasadnienia, odrzucił kompromisowe – chociaż zamykające drogę do zwrotów nieruchomości, co dla wielu środowisk właścicielskich nadal było nie do przyjęcia – poprawki Senatu. Propozycja senacka zmierzała do zachowania równowagi pomiędzy z jednej strony koniecznością stabilizacji stosunków własnościowych wywołanych bezprawną, powojenną nacjonalizacją oraz ochroną praw nabytych przez osoby trzecie, w tym lokatorów kamienic, a z drugiej strony zachowaniem prawa dla dawnych właścicieli lub ich spadkobierców do dochodzenia słusznych odszkodowań za rażąco wadliwe odbieranie im majątków w okresie dyktatury komunistycznej. Wnikliwe prace w Senacie, gdzie umożliwiono przedstawienie argumentów przez różne strony tego – skądinąd sztucznie wywołanego sporu – dawały nadzieję na uczciwe, zgodne z konstytucją i prawem międzynarodowym rozwiązanie prawne. Niestety, stało się inaczej, Sejm stanął po stronie wyłącznie jednej grupy społecznej, co skutkować będzie kolejnymi tysiącami procesów sądowych, w tym zalaniem sądów administracyjnych skargami na umorzenie postępowań nadzorczych, a następnie Trybunału Konstytucyjnego skargami na oczywistą i rażącą niekonstytucyjność większości uchwalonych przepisów. Ta ustawa jest sprzeczna z konstytucją, prawem międzynarodowym oraz zwykłą ludzką uczciwością i moralnością, a ponadto jest skrajnie cyniczna, gdyż nie rozwiązuje żadnego problemu społecznego, stojącego u podstaw jej uchwalenia – nie ochroni praw lokatorów kamienic tam, gdzie doszło już do stwierdzenia nieważności nacjonalizacji, ani tam, gdzie majątek został znacjonalizowany w innych trybach niż decyzje administracyjne, a także nie ma nic wspólnego z obroną przed roszczeniami o tzw. mienie bezspadkowe, gdyż doskonale wiadomo, że prawo polskie nie zna takiego pojęcia i roszczenia te są z gruntu bezzasadne, a ewentualne rozwiązanie kwestii mienia bezspadkowego to problem polityczny, a nie prawny.
Będzie Strasburg?
Duża część właścicieli skieruje z pewnością skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, skoro państwo polskie zamknęło właśnie jedyną efektywną drogę dochodzenia odszkodowań za bezprawne decyzje administracyjne tam, gdzie postępowania nadzorcze nie zostały zakończone. Ale najpierw trzeba będzie wyczerpać wszystkie tryby procesowe w Polsce, poczynając od umorzeń postępowań przez skargi do WSA i NSA. Ostateczne i prawomocne zamknięcie drogi prawnej do podważenia legalności decyzji administracyjnej to oczywiste naruszenie prawa do wynagrodzenia szkody za niezgodne z prawem działania administracji, a to już podpada pod prawo międzynarodowe.
Postępowanie reprywatyzacyjne nie kończy się na etapie postępowań o stwierdzenie nieważności decyzji zwrotowych. Do tego, żeby na ich podstawie odzyskać nieruchomość czy uzyskać odszkodowanie jeszcze daleka droga. Jak dziś wyglądają zwroty w Warszawie?
W Warszawie od ponad pięciu lat nie ma żadnych zwrotów. Toczą się tysiące postępowań zwrotowych w trybie tzw. dekretu Bieruta lub ustawy o gospodarce nieruchomościami, lecz Urząd m.st. Warszawy dopuszcza się zorganizowanej i systemowej obstrukcji. Pozoruje swoją aktywność, aby tych postępowań nigdy nie zakończyć. Tymczasem dawnym właścicielom przysługują realne roszczenia zwrotowe, wynikające wprost z obowiązujących przepisów. Warszawa te prawa jawnie ignoruje i woli płacić milionowe kary nakładane przez WSA w Warszawie wskutek skarg bezradnych właścicieli na bezczynność lub przewlekłość niż podjąć jakiekolwiek decyzje, nawet odmowne. Zdaje sobie bowiem z tego sprawę, że wtedy właściciele mogliby się odwołać do organów drugiej instancji i tam uzyskać zmianę decyzji. To systemowa luka prawna, która powinna być niezwłocznie wypełniona przez ustawodawcę, jeżeli nie chce narazić Polski na kolejne milionowe kary, nakładane tym razem przez Trybunał w Strasburgu.