Polska i Węgry grożą zawetowaniem unijnego budżetu i funduszu odbudowy, przeznaczonego na odbudowę europejskich gospodarek dotkniętych skutkami kryzysu związanego z pandemią, w związku z przyjęciem przez 25 państw UE rozporządzenia wiążącego wypłatę środków unijnych z kryterium praworządności.
Warszawa i Budapeszt nie były w stanie zablokować tego rozporządzenia, ponieważ było ono przyjmowane większością kwalifikowaną. Zdaniem przedstawicieli polskiego rządu rozporządzenie to jest niezgodne z unijnymi traktatami, które stanowią, że sankcje za łamanie praworządności przyjmuje się jednogłośnie, a nie - jak przewiduje rozporządzenie - większością kwalifikowaną.
- Praworządność jest szeroko pojmowana. To jest taki wór, do którego można wrzucić wszystko, włącznie z LGBT - komentował w Radiu Maryja Ryszard Czarnecki. - Jednym słowem jest to tak rozciągliwe, że było krytykowane nawet przez inne instytucje europejskie, jak chociażby Europejski Trybunał Obrachunkowy, czyli europejski NIK, a także Radę Europejską czy jej służby prawne. Powstał w tej sprawie spór pomiędzy organami Unii Europejskiej, a nie tylko między Warszawą, Budapesztem i Brukselą - przekonywał europoseł PiS.
Według Czarneckiego „w okresie niemieckiej prezydencji prace nad powiązaniem tzw. praworządności z unijnymi środkami bardzo przyspieszyła”. - To próba uczynienia kija baseballowego dla największych państw Unii Europejskiej, którym będzie się okładać niepokorne państwa członkowskie - ocenił.
- To nie przypadek, bo Polska i Węgry są krajami, które bardzo konsekwentnie odmawiały przyjęcia imigrantów spoza Europy, którymi są głównie muzułmanie. Wydaje mi się, że jest to jedna z głównym przyczyn, dla których jesteśmy teraz tak atakowani - stwierdził Czarnecki.