"Stawka nadchodzących wybór jest bardzo wysoka. Zdecydują o przyszłości UE. Zdecydują czy Polska trafi do grupy decyzyjnej i czy Unia przetrwa" - mówił Radosław Sikorski.

Dzisiejsza deklaracja pokazuje przede wszystkim, że Platforma - o czym też pisaliśmy - może zrealizować "Plan B". Zbudować swoje listy partyjne ze wsparciem polityków takich jak Miller czy Belka i kilku innych nazwisk. To zbudowałoby wrażenie istnienia koalicji bez konieczności prowadzenia rozmów i faktycznego porozumienia z innymi partiami. Oczywiście dziś politycy apelują o szeroką listę, ale jej stworzenie jest bardzo trudne. Nawet w PO konstruuowanie list wywołuje dużo napięć. Najlepiej o tym świadczy reakcja byłej premier Ewy Kopacz na propozycję, by startowała z Małopolski. - Ale co ja mam wspólnego z Małopolską? - zapytała w czwartkowym programie "Fakt Opinie".

Pomysł Platformy na linię podziału w kampanii europejskiej jest spójny i jego kształt widać już dziś. To postawienie na to, by Polska miała jak najsilniejszą - zdaniem PO - reprezentację w Parlamencie Europejskim i Europie. Stąd piątkowe słowa o wysokiej stawce tych wyborów w kontekście europejskim: Polska musi wrócić do głównej gry przy europejskim stole.

PiS postawi najpewniej na przesłanie, że trzeba Polski bronić w Europie i jak najsilniej walczyć o interesy krajowe. To już zapowiadał premier Mateusz Morawiecki w trakcie grudniowej konwencji PiS w Szeligach.

Ale pytanie podstawowe jeśli chodzi o kampanię do PE brzmi: czy będzie rzeczywiście dotyczyła spraw europejskich. Jeśli tak będzie, to wtedy pomysł PO może być skuteczny. Ale Robert Biedroń i inni będą stawiać na to, by kampania do PE była o czymś innym - aby była wstępem do dyskusji o przyszłości Polski, o kolejnych 30 latach po przypadającej w tym roku rocznicy wyborów z 1989. Z tego punku widzenia "Koalicja Europejska" i jej politycy mogą nie być skuteczni w takiej dyskusji. Zwłaszcza że pierwsze komentarze po jej powstaniu dotyczą przede wszystkim tego, że jest złożona z polityków odgrywających ważne role, ale w przeszłości. Przed niedzielną konwencją Biedronia to duży kontrast. Co ważniejsze, kampanie do Parlamentu Europejskiego rzadko w przeszłości rzeczywiście dotyczyły spraw europejskich.

PiS będzie wykorzystywało skład piątkowej konferencji jako sygnał, że "Wraca III RP" oraz że Platforma chce powrotu "tego co było". Platforma liczy na to, że siła nazwisk i lęk przed polexitem zadziałają jednak na jej korzyść.

Jak do całej sprawy odniesie się SLD? Deklarację o "Koalicji Obywatelskiej" podpisali byli premierzy wywodzący się z Sojuszu - Marek Belka i Leszek Miller. Jak wynika z naszych informacji Sojusz i odniesie się do propozycji Grzegorza Schetyny w najbliższym czasie - na początku przyszłego tygodnia. Lider SLD Włodzimierz Czarzasty wielokrotnie podkreślał, że jednym z wariantów jest szerokie porozumienie wszystkich sił. Alternatywą jest start tylko lewicowej koalicji - być może z Razem, z którym SLD toczyło intensywne rozmowy. Lub też "nowe centrum" PSL-SLD-Nowoczesna. Ale wygląda na to, że Włodzimierz Czarzasty dołączy do Grzegorza Schetyny.Robert Biedroń od dawna deklaruje, że chce iść do wyborów samodzielnie. Sytuacja wokół wspólnych list opozycji jest cały czas płynna.