Węgry, Czechy, Rumunia, Słowacja, Paragwaj, Chile. Co łączy te kraje? Państwa te, wcale nie znacznie bogatsze od Polski, uczestniczą w programach osiedlenia uchodźców, realizowanych we współpracy z Biurem Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR). Państwa te dają uchodźcom szansę na rozpoczęcie nowego życia z dala od wojen, prześladowania i poniewierki w obozach.
Kiedy ktoś zostaje uchodźcą
Uchodźcy to osoby, które w uzasadnionej obawie o swoje życie lub ze względu na prześladowanie opuściły granice swojego kraju i nie mogą poddać się opiece władz państwa, którego są obywatelem. Kwestie pomocy tym ludziom reguluje międzynarodowa konwencja z grudnia 1951 roku. Ta umowa międzypaństwowa przewiduje trzy możliwości, w których uchodźca może przestać nim być: powrót do swojego kraju pochodzenia, nabycia prawa do stałego pobytu w kraju, w którym przebywa lub dobrowolne osiedlenie w innym państwie, gdzie zaczyna nowe życie. Osiedlenie uchodźców w bezpiecznym kraju trzecim – a takim jak Polska – jest więc taką samą pomocą humanitarną jak ta, niesiona przez polskie organizacje pozarządowe uchodźcom na Bliskim Wschodzie.
Mamy dług wobec świata
Po co w ogóle mamy udzielać pomocy humanitarnej? Setki tysięcy Polaków, szczególnie po II Wojnie Światowej i w latach 80., było uchodźcami i nie mogli bezpiecznie powrócić do ojczyzny. Dziesiątki tysięcy z nich skorzystało z programów osiedlenia w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii, RPA i innych krajach, korzystając z tych samych mechanizmów prawnych, o których mówimy w przypadku osiedlenia 2000 uchodźców w Polsce. Czy zatem Polska, jako wolny kraj i 23. największa gospodarka na świecie, nie może przyjąć ludzi uciekających przed wojną domową w Syrii i masowymi naruszeniami praw człowieka w Erytrei?
Prześladowani nie mogą wrócić do swoich krajów
W przypadku uchodźców z Syrii i Erytrei, którzy mają być osiedleni w Polsce, bezpieczny powrót do ich kraju pochodzenia w ciągu kolejnych lat lub nawet dziesięcioleci nie będzie możliwy. W Syrii, nic nie wskazuje na to, by krwawa wojna domowa toczona pomiędzy rządem w Damaszku, Państwem Islamskim, siłami kurdyjskimi i innymi ugrupowaniami opozycyjnymi, szybko się skończyła. Jeżeli nawet jedna ze stron konfliktu poniesie porażkę, wiele wskazuje na to, że pozostałe strony nadal będą walczyć ze sobą. Nie ma także nadziei na szybkie zmiany polityczne w Erytrei, której rząd jest od wielu lat uznawany za jeden z najbardziej represyjnych na świecie, porównywany pod tym kątem tylko z Koreą Północną.
Kryzys humanitarny spowodowany wojną domową w Syrii jest pod wieloma względami największym po II Wojnie Światowej. Na terytorium Turcji, Jordanii, Iraku oraz Libanu znajduje się obecnie ponad 4 mln uchodźców syryjskich (prawie 20% ludności Syrii). 4,5-milionowy Liban gości obecnie 1,2 mln uchodźców z Syrii. Porównując tą sytuację do Polski, w Libanie jest tak dużo uciekinierów jakby do Polski napłynęła fala około 10 mln osób z jednego z krajów Europy Wschodniej. Przy tak wielkiej liczbie uciekinierów kraje graniczące z Syrią nie mogą sobie pozwolić na miejscowe osiedlenie nawet małej grupy osób – inaczej musiałyby nadać prawo stałego pobytu setkom tysięcy lub nawet milionom uchodźców, w tym uchodźcom palestyńskim, przebywającym w Libanie i Jordanii od 1948 roku. Dlatego też osiedlenie kilkuset Syryjczyków w Polsce jest nie tylko pomocą humanitarną dla ofiar wojny w Syrii, ale także zmniejsza obciążenie krajów, których społeczeństwa i gospodarki są przytłoczone obecnością setek tysięcy osób uciekających przed wojną domową w Syrii.