Dr Wojciech Wilk: Będziemy mieli więcej uchodźców w Polsce

Setki tysięcy Polaków było niegdyś uchodźcami, dlatego powinniśmy udzielać pomocy humanitarnej bardziej potrzebującym - pisze dr Wojciech Wilk

Aktualizacja: 13.07.2015 14:17 Publikacja: 13.07.2015 14:01

Dr Wojciech Wilk: Będziemy mieli więcej uchodźców w Polsce

Foto: AFP

Węgry, Czechy, Rumunia, Słowacja, Paragwaj, Chile. Co łączy te kraje? Państwa te, wcale nie znacznie bogatsze od Polski, uczestniczą w programach osiedlenia uchodźców, realizowanych we współpracy z Biurem Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR). Państwa te dają uchodźcom szansę na rozpoczęcie nowego życia z dala od wojen, prześladowania i poniewierki w obozach.

Kiedy ktoś zostaje uchodźcą

Uchodźcy to osoby, które w uzasadnionej obawie o swoje życie lub ze względu na prześladowanie opuściły granice swojego kraju i nie mogą poddać się opiece władz państwa, którego są obywatelem. Kwestie pomocy tym ludziom reguluje międzynarodowa konwencja z grudnia 1951 roku. Ta umowa międzypaństwowa przewiduje trzy możliwości, w których uchodźca może przestać nim być: powrót do swojego kraju pochodzenia, nabycia prawa do stałego pobytu w kraju, w którym przebywa lub dobrowolne osiedlenie w innym państwie, gdzie zaczyna nowe życie. Osiedlenie uchodźców w bezpiecznym kraju trzecim – a takim jak Polska – jest więc taką samą pomocą humanitarną jak ta, niesiona przez polskie organizacje pozarządowe uchodźcom na Bliskim Wschodzie.

Mamy dług wobec świata

Po co w ogóle mamy udzielać pomocy humanitarnej? Setki tysięcy Polaków, szczególnie po II Wojnie Światowej i w latach 80., było uchodźcami i nie mogli bezpiecznie powrócić do ojczyzny. Dziesiątki tysięcy z nich skorzystało z programów osiedlenia w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii, RPA i innych krajach, korzystając z tych samych mechanizmów prawnych, o których mówimy w przypadku osiedlenia 2000 uchodźców w Polsce. Czy zatem Polska, jako wolny kraj i 23. największa gospodarka na świecie, nie może przyjąć ludzi uciekających przed wojną domową w Syrii i masowymi naruszeniami praw człowieka w Erytrei?

Prześladowani nie mogą wrócić do swoich krajów

W przypadku uchodźców z Syrii i Erytrei, którzy mają być osiedleni w Polsce, bezpieczny powrót do ich kraju pochodzenia w ciągu kolejnych lat lub nawet dziesięcioleci nie będzie możliwy. W Syrii, nic nie wskazuje na to, by krwawa wojna domowa toczona pomiędzy rządem w Damaszku, Państwem Islamskim, siłami kurdyjskimi i innymi ugrupowaniami opozycyjnymi, szybko się skończyła. Jeżeli nawet jedna ze stron konfliktu poniesie porażkę, wiele wskazuje na to, że pozostałe strony nadal będą walczyć ze sobą. Nie ma także nadziei na szybkie zmiany polityczne w Erytrei, której rząd jest od wielu lat uznawany za jeden z najbardziej represyjnych na świecie, porównywany pod tym kątem tylko z Koreą Północną.

Kryzys humanitarny spowodowany wojną domową w Syrii jest pod wieloma względami największym po II Wojnie Światowej. Na terytorium Turcji, Jordanii, Iraku oraz Libanu znajduje się obecnie ponad 4 mln uchodźców syryjskich (prawie 20% ludności Syrii). 4,5-milionowy Liban gości obecnie 1,2 mln uchodźców z Syrii. Porównując tą sytuację do Polski, w Libanie jest tak dużo uciekinierów jakby do Polski napłynęła fala około 10 mln osób z jednego z krajów Europy Wschodniej. Przy tak wielkiej liczbie uciekinierów kraje graniczące z Syrią nie mogą sobie pozwolić na miejscowe osiedlenie nawet małej grupy osób – inaczej musiałyby nadać prawo stałego pobytu setkom tysięcy lub nawet milionom uchodźców, w tym uchodźcom palestyńskim, przebywającym w Libanie i Jordanii od 1948 roku. Dlatego też osiedlenie kilkuset Syryjczyków w Polsce jest nie tylko pomocą humanitarną dla ofiar wojny w Syrii, ale także zmniejsza obciążenie krajów, których społeczeństwa i gospodarki są przytłoczone obecnością setek tysięcy osób uciekających przed wojną domową w Syrii.

Część uchodźców, którzy dotrą do Polski, przebywa już w obozach na terenie Unii Europejskiej, głównie we Włoszech oraz w Grecji. Decyzja o przyjęciu z tych krajów osób, którym ze względu na uzasadnione i udokumentowane prześladowanie należy się międzynarodowa ochrona, byłaby gestem solidarności, która pozwala nam liczyć na podobną pomoc, gdyby Polska stanęła przed wyzwaniem przyjęcia na swoje terytorium dużej fali uciekinierów. Mówimy na razie o Afryce i Bliskim Wschodzie, ale gdyby ze swojego kraju musieli uciekać Ukraińcy przed otwartą wojną na dużą skalę, albo masowymi prześladowaniami na obszarach kontrolowanych przez rząd, także moglibyśmy ich przyjąć.

Jak osiedla się uchodźców?

Osiedlenie uchodźców jest procesem wieloetapowym, realizowanym najczęściej we współpracy z UNHCR. Ta agenda ONZ, odpowiedzialna za ochronę prawną i pomoc dla uchodźców, wybiera spośród uchodźców w danym kraju osoby najbardziej potrzebujące szybkiego osiedlenia w bezpiecznym kraju trzecim. Są to zazwyczaj osoby, które już dłużej nie mogą przebywać na terytorium kraju, gdzie są uchodźcą, zaś powrót do ich kraju pochodzenia groziłby śmiercią lub nowymi prześladowaniami. Do osiedlenia w bezpiecznym kraju trzecim kierowane są także ofiary tortur i przemocy, także na tle seksualnym, sieroty oraz osoby, dla których nie jest możliwy ani powrót do ojczyzny, ani osiedlenie w kraju, w którym obecnie przebywają. W roku 2014 UNHCR skierowało do osiedlenia ponad 100 tys. uchodźców, głównie uciekinierów z Syrii, Kongo i Myanmaru, jak również ponad 3500 Erytrejczyków.

Rekomendowanie przez UNHCR uchodźcy, znajdującego się w bardzo trudnej sytuacji humanitarnej, do programu osiedlenia np. w Polsce jest dopiero początkiem procesu. Władze imigracyjne kraju przyjmującego oceniają szczegółowo każdego kandydata, stosując swoje własne kryteria i procedury, sprawdzając ich stan zdrowia oraz czy nie są zagrożeniem dla bezpieczeństwa. Pracując od 2012 w Libanie, gdzie Fundacja Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM) zabezpiecza dach nad głową dla uchodźców syryjskich, widziałem wielokrotnie oficerów służb imigracyjnych takich jak Szwecja czy Niemcy, którzy przeprowadzali rozmowy kwalifikacyjne z uchodźcami, poparte wywiadem środowiskowym. Dlatego też polskie władze imigracyjne, prowadzące kwalifikacje uchodźców pod kątem potencjalnego osiedlenia w RP, mają pełne prawo zwracać uwagę na perspektywy integracji uciekiniera w Polsce i możliwości znalezienia przez niego pracy oraz ocenić, czy nie będzie on stanowić zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego.

Kogo wybrać do osiedlania w Polsce i czy w ogóle wybierać?

O ile zdecydowaną większość uchodźców z Syrii stanowią muzułmanie-sunnici, to program osiedlenia uchodźców z Syrii w Polsce powinien skupić się przede wszystkim na chrześcijanach i przedstawicielach innych mniejszości wyznaniowych, prześladowanych przez Państwo Islamskie. Osoby te, których prześladowanie i poniewierka jest dobrze znana polskiej opinii publicznej, mogłyby łatwiej uzyskać pomoc od organizacji charytatywnych oraz władz samorządowych, które będą musiały być ważnym uczestnikiem procesu osiedlania i integracji uchodźców.

Możliwość osiedlenia w Polsce powinna być umożliwiona jedynie uchodźcom, nie mającym krewnych w innych, bogatszych krajach UE. W innym przypadku istnieje ogromna możliwość, że szybko wyjadą oni do innych krajów UE (Szwecji, Niemiec, Holandii), zaś władze tamtych krajów będą mogły mieć uzasadnione pretensje, że przyjmując uchodźców w Polsce stali się oni obciążeniem dla innych państw.

Jak pomóc osiedlanym w Polsce

Uchodźców przybywający na terytorium RP czeka nawet kilkuletni okres integracji. Ze względu na nieznajomość języka i różnice kulturowe będzie zapewne konieczne, by dotychczas realizowane programy integracji uchodźców zostały wydłużone i pogłębione. Nauka języka i przystosowanie do życia w Polsce może też się zacząć nawet przed przyjazdem uchodźcy do Polski, jeszcze w kraju, gdzie on obecnie przebywa i gdzie będzie oczekiwać na wydanie dokumentów podróży i przelot. Ten nawet wielomiesięczny okres może być spożytkowany na naukę przynajmniej podstaw języka polskiego oraz umiejętności zawodowych.

Wreszcie polska pomoc humanitarna dla uchodźców nie powinna się ograniczyć jedynie do programu osiedlenia. Jeżeli nawet Polska miałaby przyjąć w najbliższych latach 1000 uchodźców z Syrii, będzie to stanowić mniej niż 1/4000 obecnej populacji uciekinierów z tego kraju, przebywających w krajach Bliskiego Wschodu. Priorytetem powinna pozostać, jak dotychczas, pomoc dla uchodźców jak najbliżej kraju ich pochodzenia, realizowana we współpracy i koordynacji z organizacjami humanitarnymi ONZ. Pomoc taka jest także znacznie tańsza niż osiedlanie uchodźców w Polsce: dla przykładu, wartość pomocy humanitarnej niesionej przez fundację PCPM dla uchodźców syryjskich w Libanie nie przekracza 20 USD / osobę na miesiąc.

Dr Wojciech Wilk jest ekspertem ONZ w zakresie koordynacji pomocy humanitarnej, prezesem Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej

 

Węgry, Czechy, Rumunia, Słowacja, Paragwaj, Chile. Co łączy te kraje? Państwa te, wcale nie znacznie bogatsze od Polski, uczestniczą w programach osiedlenia uchodźców, realizowanych we współpracy z Biurem Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR). Państwa te dają uchodźcom szansę na rozpoczęcie nowego życia z dala od wojen, prześladowania i poniewierki w obozach.

Kiedy ktoś zostaje uchodźcą

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem