CDU/CSU i SPD chcą najpierw odroczyć, a następnie ograniczyć napływ rodzin uchodźców objętych tzw. ochroną subsydiarną do 1000 osób miesięcznie.
Według kardynała, kompromis osiągnięty przez dwa największe obozy polityczne przyczyni się do "pogłębienia ludzkiej niedoli".
- Uważam to za rzecz nie do zaakceptowania i nie do przyjęcia, że z jednej strony zakotwiczyliśmy w konstytucji ochronę małżeństwa i rodziny, a następnie wynajdujemy takie rozwiązania - powiedział arcybiskup w dzienniku "Kölnische Rundschau". Jego zdaniem Niemcy nie osiągnęły granic swojej zdolności absorpcyjnej. Jak dodał, "chodzi o 50 do 100 tys. osób. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że są wśród nich dzieci, które zobaczą swoich rodziców dopiero wtedy, gdy będą dorosłe, to jest to skandal".
Kardynał podkreślił jednocześnie, że Kościół ma prawo wypowiadać się w sprawach politycznych tam, gdzie w niebezpieczeństwie jest godność człowieka.
W podobnym duchu wyraził się pełnomocnik ds. uchodźców Kościoła Ewangelickiego w Niemczech (EKD), ks. Manfred Rekowski. Jak stwierdził, wiele osób czekało na najbliższych członków rodziny. - Ta nadzieja grozi teraz gorzkim rozczarowaniem - powiedział. Jak dodał, w osiągniętym kompromisie "roszczenie prawne zostaje zastąpione aktem łaski".