W Komisji Transportu Parlamentu Europejskiego z inicjatywy Polaków odbyło się w czwartek głosowanie wniosku o odrzucenie pakietu mobilności i opracowanie nowych przepisów. Głosowanie zakończyło się wynikiem negatywnym, co oznacza, że pakiet przepisów regulujących działalność samochodowego transportu międzynarodowego wraca do prac instytucjonalnych.
Czytaj także: Problemy transportowców: Bruksela odpuściła, brexit straszy
— Przez dwa lata robiliśmy wszystko, żeby wypracować jak najlepsze przepisy, bez nadmiernych obciążeń administracyjnych. Blokowaliśmy, wydłużaliśmy. Po raz pierwszy użyliśmy artykułu 65 (który pozwala na odrzucenie wniosku legislacyjnego w całości — red.) — mówiła Elżbieta Łukacijewska, eurodeputowana PO. Bezskutecznie. Teraz czas na rząd.
— Minister Adamczyk musi teraz rozmawiać z tymi, którzy mają wątpliwości, czy inną wizję rozwoju transportu w Europie — powiedziała posłanka.
Pakiet musi być zaakceptowany przez większość unijnej Rady (rządy państw członkowskich) oraz Parlamentu Europejskiego. Obie instytucje mają swoje stanowiska, teraz rozpoczną się negocjacje między nimi, z udziałem Komisji Europejskiej (tzw. trilog). Prezydencja fińska, kierująca w tym półroczu pracami UE, będzie negocjować w imieniu Rady na podstawie mandatu, który zostanie przegłosowany w przyszły wtorek, 24 września, spotkaniu ministrów transportu w Brukseli. I tam właśnie jest jeszcze pole do działania dla polskiego ministra. Na spotkaniu ministerialnym w grudniu 2018 roku nie był on w stanie przekonać innych do swoich argumentów. Zdaniem eurodeputowanych PO dlatego, że nie chciał w żadnej sprawie ustąpić.