W ubiegłym roku Uber postanowił uniezależnić się od Google i stworzyć swoje własne mapy lepiej dopasowane do potrzeb firmy. Dotychczas słynna aplikacja mobilna kojarząca pasażerów z kierowcami korzystała z bogatych zasobów Google Maps. Uznała jednak, że są one niewystarczalne.
- Istniejące mapy są dla nas dobrą podstawą na początek, jednak niektóre informacje nie są zbieżne z potrzebami Ubera, jak na przykład topografia oceanów. Zamiast tego potrzebujemy dużo więcej informacji odnośnie innych kwestii, na przykład natężenia ruchu drogowego czy miejsc odbierania i przewożenia naszych klientów - tłumaczył na firmowym blogu Brian McClendon, były dyrektor zarządzający Google Maps, który pracuje obecnie dla Ubera.
Projekt został uruchomiony już w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Meksyku i w Południowej Afryce. Od poniedziałku Uber będzie tworzył również swoje własne mapy w Australii, zaczynając od południowo-wschodniego miasta Gold Coast. Na nowym kontynencie firma postanowiła przyjąć tę samą taktykę, co niedawno w Południowej Afryce. Niektóre samochody kierowców Ubera mają zostać wyposażone w specjalne urządzenia do zbierania danych na temat tras, w tym w kamery przytwierdzone do sufitu pojazdów.
- Ta technika bardzo dobrze sprawdziła się już w Kapsztadzie. Kamery wykonywały ujęcia we wszystkich miejscach, przez które przejeżdżali kierowcy. Dzięki temu nie musieliśmy w tym celu wypuszczać na ulice dodatkowych samochodów– podkreślił rzecznik Ubera dla portalu Mashable.
Aby zapewnić ochronę prywatności klientów firmy, Uber zadeklarował, że kamery nie będą zachowywać obrazów miejsca odbioru oraz punktu docelowego podróży.