Grzeczna wersja Fabia

Fabio Fognini wygrał w Monte Carlo turniej z cyklu Masters 1000, odkupił u rodaków liczne winy i został nieco spóźnionym bohaterem włoskiego tenisa.

Aktualizacja: 22.04.2019 18:57 Publikacja: 22.04.2019 18:54

Fabio Fognini nie rzucał rakietami, nie przeklinał, nie obrażał sędziów. Zwyciężył i podziękował, co

Fabio Fognini nie rzucał rakietami, nie przeklinał, nie obrażał sędziów. Zwyciężył i podziękował, co wcześniej nie zdarzało mu się często

Foto: AFP

Jeśli na korcie Rainiera III w Monte Carlo Country Clubie wygrywa się w półfinale z Rafaelem Nadalem, doprowadzając hiszpańskiego mistrza do wyznania, że zagrał „najgorsze spotkanie na kortach ziemnych od 14 lat", to reszta powinna być łatwiejsza – i była.

Finał Fogniniego z Serbem Dusanem Lajoviciem trwał dwa sety. Włoch wygrał na chłodno 6:3, 6:4, a potem zaczęło się świętowanie. Wzruszony Fabio ucałował czerwoną mączkę kortu centralnego, wyściskał rywala i miał wyraźną ochotę ściskać czule resztę świata, skończyło się na członkach ekipy, żonie Flavii Pennetcie oraz mamie, która w Niedzielę Wielkanocną obchodziła urodziny, więc usłyszała, że puchar jest dla niej w prezencie. Ponieważ zarobił 958 tys. dol. stać go też na inne podarunki.

Nowy bohater

Włoska flaga łopotała podczas hymnu na korcie centralnym, włoscy dziennikarze, którym Fabio Fognini od lat dostarczał wzruszeń niekoniecznie sportowej natury, zapomnieli o latach kłótni, wzajemnych oskarżeń i braku porozumienia. W niedzielę pojawił się nowy tenisista – radosny i życzliwy, jak nigdy.

Przede wszystkim to pierwszy włoski zwycięzca turnieju z cyklu ATP Masters 1000. Italia czekała na taką chwilę od 1990 roku, czyli od początku istnienia prestiżowej serii. Od poniedziałku Fognini jest nr 12 w światowym rankingu, to jego osobisty rekord, poprzedni (13. ATP) ustanowił pięć lat temu.

Odniesienia historyczne są takie, że wyżej w rankingu światowym byli tylko Adriano Panatta (nr 4 w 1976 roku) i Corrado Barazzutti (nr 7 w 1978), na tym samym miejscu co Fognini – Paolo Bertolucci w 1973 roku, w dniu ogłoszenia pierwszego rankingu wyliczonego przez komputery.

Jest zatem szansa, by pojawił się nowy bohater i kontynuował dzieło poprzedników, zresztą Nicola Pietrangeli, przedostatni włoski zwycięzca z Monte Carlo (1968), też był na miejscu. Można tylko przypomnieć, że Fabio ma 31 lat i większość kariery chyba za sobą.

Włoska prasa nie ma jednak wątpliwości, że sukces Fogniniego należy postawić wśród największych dokonań rodzimego tenisa, nawet przed zdobyciem Pucharu Davisa. „Gazetta dello Sport" umieściła tę wygraną na czwartym miejscu, pierwsze dając Panatcie za zwycięstwo wielkoszlemowe w Paryżu w 1976 roku, drugie temu samemu tenisiście za wygraną na Foro Italico w tym samym roku, trzecie też „boskiemu" Adriano za wygraną w turnieju w Sztokholmie (1975) po finale z Jimmym Connorsem, która oznaczała awans Włocha do turnieju Masters.

Współczesny bohater przyznał, że początek roku miał słaby, w Monte Carlo wciąż bolały go łokieć, kostka i udo. Po dobrych meczach z Alexandrem Zverevem i Nadalem odnalazł jednak wewnętrzny spokój i stąd efekty. – Tenis to także szczęście, korzystne losowanie, nie tylko dobre przygotowanie fizyczne. W dalszym ciągu jednak uważam, że we wszystkich turniejach na kortach ziemnych faworytem pozostaje Nadal – dodał skromnie Fognini.

Przez lata takich słów nie cytowano, bo ich po prostu nie było. Fabio nie znosił dziennikarzy, z wzajemnością. Od dawna było jasne, że ma talent, braki wzrostu nadrabia szybkością, zmysłem taktycznym i znakomitym forhendem. W końcu wygrał przed Monte Carlo osiem turniejów ATP mniejszej rangi i był deblowym mistrzem Australian Open 2015, lecz te i inne dobre wyniki przesłaniały liczne konflikty z sędziami, kibicami i mediami.

To nie były drobne przewiny. Od zawsze był z tych, którzy mają zbyt gorącą głowę i za szybki język. Przeklinał, obrażał, wykonywał obsceniczne gesty, łamał rakiety i strzelał piłkami tam, gdzie nie należy. W Wimbledonie 2014 zapłacił kilkanaście tysięcy funtów kary za obrazę sędziego i supervisora. Parę miesięcy później w Hamburgu poniżał rywala z Serbii. Kiedyś w Madrycie wyzywał do bitki sędziego Mo Lahyaniego.

Jesienią 2017 roku groziła mu nawet kara grzywny 96 tys. dol. i pozbawienie prawa startu w dwóch turniejach Wielkiego Szlema za wyjątkowo chamską odzywkę do pani Louise Engzell sędziującej mu mecz w US Open. Od razu zapłacił 24 tys. i wyrzucono go z turnieju deblowego. Komitet Wielkiego Szlema zredukował karę finansową do 48 tys. i wyznaczył dwuletni okres zawieszenia zakazu startów, co przyjęto jako słabość działaczy wobec chamstwa w tenisie.

Taki Fognini może zniknie, może nie. Niektórzy mają nadzieję, że dobry wpływ na ostudzenie głowy tenisisty ma żona Flavia i fakt, że para ma synka Federico. Może coś jest na rzeczy, skoro Fabio stwierdził w Monte Carlo, że owszem, miał sportowo najlepszy tydzień życia, ale i tak najwyżej na świecie ceni ojcostwo.

Dziennikarze przebaczyli

Przed nim start w Barcelonie, jeśli zdrowie pozwoli. Tam też będzie Nadal, ale by z nim się spotkać, Włoch zapewne będzie musiał wygrać z Denisem Shapovalovem, Kei Nishikorim lub Fabrice'em Auger-Aliassimem.

Włoscy dziennikarze łatwo mu przebaczyli i piszą teraz: po Barcelonie będzie pierwsza dziesiątka świata dla naszego księcia Monte Carlo, a potem tytuł króla Rzymu na kortach Foro Italico. Jak widać, stanów pośrednich w Italii nie ma.

W Barcelonie zagra także debel Łukasz Kubot i Marcelo Melo. Polak z Brazylijczykiem zostali rozstawieni z nr. 1, do obrony mają punkty za ubiegłoroczny ćwierćfinał, ale chyba ważniejsze jest odnalezienie takiej formy, by z nadzieją grać w Wielkim Szlemie w Paryżu. Pierwszymi rywalami Kubota i Melo będą Portugalczyk Joao Sousa i Austriak Dominic Thiem.

Patrzymy na Budapeszt

Hubert Hurkacz pojechał na nieco mniejszy (ATP 250) turniej do Budapesztu. Za pierwszego przeciwnika będzie miał 30-letniego Węgra Atillę Balazsa (262. ATP), korzystającego z dzikiej karty. Jeśli Hurkacz wygra, trafi na ubiegłorocznego finalistę Australijczyka Johna Millmana (39. ATP; chwilę rozgłosu dało mu zwycięstwo nad Rogerem Federerem i ćwierćfinał US Open 2018) lub Serba Miomira Kecmanovicia (91. ATP), który przebił się przez eliminacje.

Obrońcą tytułu w Budapeszcie jest Włoch Marco Cecchinato, najwyżej rozstawieni są Chorwaci Marin Cilić oraz Borna Corić, z którym Polak stoczył zacięty, lecz przegrany mecz pierwszej rundy w Monte Carlo. Hurkacz zagra też w deblu, za partnera ma Francuza Fabrice'a Martina.

Panie mają pierwszy mały szczyt sezonu na kortach ziemnych podczas turnieju WTA w Stuttgarcie (poziom Premier). Zgłosiło się wiele sław, wśród nich Naomi Osaka, Simona Halep, Petra Kvitova i Karolina Pliskova.

Iga Świątek wystartuje od 29 kwietnia w Pradze, Magda Linette w tym samym terminie w Rabacie, w eliminacjach w Stuttgarcie próbowała swej szansy Magdalena Fręch, ale nie przeszła drugiej rundy. Pozostaje kibicować w deblu niezmordowanej Alicji Rosolskiej, która w Niemczech zagra w parze z silną Szwajcarką Belindą Bencic.

Jeśli na korcie Rainiera III w Monte Carlo Country Clubie wygrywa się w półfinale z Rafaelem Nadalem, doprowadzając hiszpańskiego mistrza do wyznania, że zagrał „najgorsze spotkanie na kortach ziemnych od 14 lat", to reszta powinna być łatwiejsza – i była.

Finał Fogniniego z Serbem Dusanem Lajoviciem trwał dwa sety. Włoch wygrał na chłodno 6:3, 6:4, a potem zaczęło się świętowanie. Wzruszony Fabio ucałował czerwoną mączkę kortu centralnego, wyściskał rywala i miał wyraźną ochotę ściskać czule resztę świata, skończyło się na członkach ekipy, żonie Flavii Pennetcie oraz mamie, która w Niedzielę Wielkanocną obchodziła urodziny, więc usłyszała, że puchar jest dla niej w prezencie. Ponieważ zarobił 958 tys. dol. stać go też na inne podarunki.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
WTA Madryt. Magda Linette przegrała z Aryną Sabalenką po dwugodzinnej bitwie
Tenis
Zendaya w „Challengers”. Być jak Iga Świątek i Coco Gauff
Tenis
Iga Świątek wygrywa pierwszy mecz w Madrycie. Niespodziewane kłopoty w końcówce
Tenis
Iga Świątek czeka na pierwszy sukces w Hiszpanii. Liderka rankingu zaczyna dziś turniej w Madrycie
Tenis
Magda Linette zagra z Aryną Sabalenką. Bolesna porażka Magdaleny Fręch w Madrycie