Apple od dawna znane jest z tego, że ceni sobie prywatność swoich użytkowników. Niedawno ogłosiło, że utrudni śledzenie swoich klientów za pomocą wtyczek społecznościowych, teraz okazuje się, że najnowszy iOS utrudni życie organom ścigania. To logiczny krok koncernu z Cupertino, który od dawna pozycjonuje swoje urządzenia jako takie, do których zawartości może się dostać tylko właściciel.

Decyzja Apple oczywiście nie podoba się FBI i innym organom ścigania na całym świecie. Przypomnijmy, że FBI stoczyło z Apple spór o to w 2016 roku, który zakończył się ostatecznie tym, że Biuro zapłaciło firmie, która znalazła drogę do zawartości iPhone'ów. Kolejna aktualizacja zamyka lukę, która umożliwiała organom ścigania przeglądanie zawartości urządzeń należących do przestępców i podejrzanych o dokonanie przestępstwa.

Zgodnie z informacjami od Apple zamknięta zostanie luka umożliwiająca dostanie się do zawartości urządzenia poprzez port Lightning. Podłączone do innych urządzeń smartfony (i inne urządzenia Apple) nie będą już udostępniały zawartości jeżeli nie były odblokowane przez użytkownika w ciągu godziny od podłączenia. Utrudni to znacząco policji i innym organom uzyskiwanie informacji.

„New York Times" spekuluje, że wywoła to na nowo debatę na temat tego, jakie uprawnienia powinno mieć państwo i czy na pewno powinno móc zaglądać do urządzeń, które są wręcz centralnym punktem życia swoich użytkowników. Znów może więc być stawiane pytanie co jest ważniejsze – prywatność, czy bezpieczeństwo.