Trzy siostry, dramat miliardów

Znakomite czechowowskie „3Siostry" Luca Percevala w TR Warszawa to ukłon w stronę Tadeusza Kantora i Samuela Becketta.

Aktualizacja: 22.06.2021 20:47 Publikacja: 22.06.2021 17:46

Trzy siostry, dramat miliardów

Foto: Materiały prasowe, Monika Stolarska

Perceval, gigant europejskiego teatru, podkreśla, że jego teatralną inicjacją było obejrzenie przedstawień Kantora. Reżyserując w Polsce, przygotował spektakl, który jest też ukłonem w stronę Kantorowskiego Teatru Śmierci.

Aktorzy TR Warszawa i Starego Teatru zaczynają rozłożeni na krzesłach jak ludzie manekiny z „Umarłej klasy". Ożywieni lunatyczną siłą, zbijają się w bezładną masę ludzkich ciał. Próbują tworzyć wspólnotę, ale optymizm zapętlonych korpusów, rąk i nóg, jest turpistycznie absurdalny: nie pasują do siebie, odpychają się, kończą w samotności. Czasem przerywa ją kopulacja, jak Maszy (Natalia Kality) i Wierszynina (Jacek Beler), który wjechał do spektaklu na inwalidzkim wózku. Reżyser postarzył postaci, a w przypadku podpułkownika pokazał, jaki był jego frontowy los po wyjeździe z domu trzech sióstr.

Czuć aurę teatru Becketta. Kojarzony z atrofią czechowowskich postaci noblista w dystopijnej „Końcówce" głównego bohatera Hama unieruchomił właśnie na wózku inwalidzkim, skąd snuje wspomnienia pokiereszowane jak on sam. Czarne okulary Hama nosi najstarsza z sióstr Olga (Maria Maj). Cała rodzina Prozorowych i jej krąg chce wrócić do przeszłości, odegrać dawne marzenia i młodość, jakby wszyscy byli aktorami, którzy podczas spektaklu zyskują władzę nad czasem, zapominając o życiowym dramacie.

Kluczem do tego świata jest Tuzenbach. U Czechowa ledwie 30-latek ginie w pojedynku z Solonym. U Percevala grany jest przez dwukrotnie starszego Zygmunta Józefczaka, zgodnie z zapowiedzią, jak pada u Czechowa, że będzie „dalej z żywymi – tak czy inaczej". Jesteśmy w świecie duchów. Wcielają się w kolejne pokolenia, które łudzą się perspektywą zmiany, a przecież istota egzystencji jest niezmienna. Pokazuje to wstrząsający obraz idącego do krawędzi sceny, a i życia, pochodu z Wierszyninem na czele.

Szekspirowską metaforę losu człowieka aktora współtworzy scenografia Philipa Bussmanna. Aktorów bohaterów publiczność obserwuje z bocznej perspektywy statystów. Aktorzy siedzą przed gigantyczym lustrem jak w teatralnej garderobie. W lustrze odbija się również tył blejtramowej scenografii. Nawet rzekomym protagonistom ani razu nie udaje się wydostać na główną scenę. Kafka spytałby pewnie, czy taka w ogóle istnieje. Wszyscy są skazani na koszmar w stylu platońskiej jaskini: grają w teatrze cieni.

Wyjątkowa jest scena, gdy Małgorzata Zawadzka (Irina) szarżą kobiecego Narcyza, napiera roznegliżowanym ciałem na lustro, sądząc, że może przełamać jego chłód. Nawet się poruszyło. Efekt rozedrganej emalii przypomina fatamorganę. Alicją z krainy czarów ani Irina, ani nikt inny – nie będzie. Każda akcja kończy się stagnacją.

Podboju próbuje Natasza (Marta Ojrzyńska). Bratowa sióstr anektuje przestrzeń więdnącej rodziny z energią migrantki ze stereotypów. U Czechowa walczy o pokój dla dziecka. U Percevala dla pieska. Mamy symbol demograficznej katastrofy. Powidokowe, grane od końca elektroniczne sample Karola Nepelskiego to pocięta taśma pamięci. Żaden producent jej nie sklei. Życie rozsypuje się jak proch. Teatr przynosi chwilowe zapomnienie.

Perceval, gigant europejskiego teatru, podkreśla, że jego teatralną inicjacją było obejrzenie przedstawień Kantora. Reżyserując w Polsce, przygotował spektakl, który jest też ukłonem w stronę Kantorowskiego Teatru Śmierci.

Aktorzy TR Warszawa i Starego Teatru zaczynają rozłożeni na krzesłach jak ludzie manekiny z „Umarłej klasy". Ożywieni lunatyczną siłą, zbijają się w bezładną masę ludzkich ciał. Próbują tworzyć wspólnotę, ale optymizm zapętlonych korpusów, rąk i nóg, jest turpistycznie absurdalny: nie pasują do siebie, odpychają się, kończą w samotności. Czasem przerywa ją kopulacja, jak Maszy (Natalia Kality) i Wierszynina (Jacek Beler), który wjechał do spektaklu na inwalidzkim wózku. Reżyser postarzył postaci, a w przypadku podpułkownika pokazał, jaki był jego frontowy los po wyjeździe z domu trzech sióstr.

1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Teatr
Teatr Dramatyczny bez dyrektora. Konkurs nierozstrzygnięty
Teatr
Polsko-amerykański musical o Irenie Sendlerowej w Berlinie
Teatr
„Zemsta”, czyli niebywały wdzięk Macieja Stuhra
Teatr
"Wypiór". Mickiewicz był hipsterem i grasuje na Zbawiksie
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Teatr
Krystyna Janda na Woronicza w Teatrze TV