Korespondencja z Salzburga
Tak jak po wulkanicznej eksplozji pochłonięta przez morze została mityczna Atlantyda, tak Krzysztof Warlikowski wraz ze scenografką Małgorzatą Szczęśniak w inscenizacji opery Richarda Straussa symbolicznie zatopili świat wojen, w tym rodzinnych, z towarzyszącymi im porachunkami i zemstą. Aby wszystko było tak jak w antycznej historii, uruchomił też z Wiedeńskimi Filharmonikami pod perfekcyjną dyrekcją Franza Welsera-Mösta wulkaniczne emocje. Eksplodują w finale, opisywane w libretcie również jako wojna żywiołów: wody i ognia, który przybiera kolor krwi.
Dialog z przeszłością
„Stałam się poczerniałym trupem pośród żywych, a teraz jestem ogniem życia i mój płomień spala ciemności świata” – mówi Elektra do swej siostry Chrysotemis w odpowiedzi na jej słowa, że brat Orestes zamordował ich matkę Klitajmestrę oraz Ajgistosa, jej kochanka i nowego władcę Myken. Rodzinna wojna trwa 20 lat od czasu, gdy mąż Klitajmestry Agamemnon chciał złożyć na ołtarzu córkę Ifigenię, by zdobyć przychylność bogów w walce o Troję. Wracając do rodzinnego miasta, zostaje zamordowany przez żonę, a Elektra tylko cudem uniknęła śmierci, podobnie jak Orestes.
Dla salzburskiej premiery, jednej z dwóch podczas tegorocznej rocznicowej edycji festiwalu, ograniczonej z powodów pandemii, niezwykłe znaczenie ma dialog inscenizacji naszych artystów z przestrzenią Felsenreitschule, dawnej Akademii Jazdy Konnej, gdzie mieścił się barokowy teatr z lożami wykutymi w skale. Skalne zamknięcie perspektywy sceny stanowi od dekad naturalną scenografię spektakli, a do nowoczesnej inscenizacji wnosi aurę jaskini, w której kumulują się najbardziej barbarzyńskie i pierwotne emocje.
Warlikowski wszedł też w dialog z ojcami założycielami festiwalu. Richard Strauss do stworzenia libretta opery zaprosił Hugo von Hofmannsthala po tym, jak w 1903 r. w Berlinie zachwycił się jego dramatem „Elektra” w inscenizacji Maxa Reinhardta. Niemiecki dramaturg zerwał ze wzniosłym wyobrażeniem antyku. Inspirował się dzikością opisaną w „Narodzinach tragedii” Friedricha Nietzschego oraz lekturą Zygmunta Freuda, który zdiagnozował kompleks Elektry równoznaczny z synowskim kompleksem Edypa.