Niewielkich rozmiarów dzieło przedstawia 26-letniego artystę w białej kryzie i czarnym filcowym kapeluszu. Ten elegancki strój zdaniem ekspertów ma znaczenie symboliczne. Malarz chciał zademonstrować nim przynależność do klasy wyższej i równy status społeczny z jego zamożnymi zleceniodawcami, choć wątpliwe, by na co dzień tak się nosił. To był czas, kiedy dopiero zdobywał pozycję.
Niewykluczone, że miał bardzo osobisty powód, by przedstawić się w jak najlepszym świetle. Autoportret ten powstał dokładnie w czasie, kiedy zabiegał o swoją przyszłą żonę i największą muzę Saskię van Uylenburgh. Najprawdopodobniej chciał przekonać jej rodzinę, że jest odpowiednim kandydatem
„Autoportret w kapeluszu” namalował bardzo szybko, przypuszczalnie w ciągu jednego dnia, bo ślady pędzla wskazują, że gdy kładł na nim podpis, tło było jeszcze mokre.
Obraz badacze datują na 1632, kiedy artysta osiadł w Amsterdamie i zaczął odnosić pierwsze sukcesy komercyjne. To rok, w którym powstało jedno z największych jego arcydzieł „Lekcja anatomii dr Tulpa”.
Rembrandt przez całe życie stworzył blisko 80 autoportretów malarskich i rysunkowych. Większość z nich znajduje się w kolekcjach muzealnych, a jedynie trzy w prywatnych rękach. Dlatego też pojawienie się „Autoportret w kapeluszu” pochodzącego z prywatnej kolekcji na aukcji jest wydarzeniem na rynku sztuki. Pozostałe dwa znajdują się w kolekcji Leiden w Nowym Jorku oraz w depozycie w National Gallery of Scotland.
„Autoportret w kapeluszu” będzie licytowany w Sotheby’s 28 lipca (aukcję przeniesiono na okres wakacyjny z powodu pandemii). Estymacja wynosi między 12 a 16 mln funtów (15-20 mln dolarów).
Ostatnia podobna aukcyjna autoportretu Rembrandta miała miejsce w 2003 roku, kiedy to za „Autoportret z zacienioną twarzą” uzyskano 11,3 miliona dolarów.