Le Pen bliżej prezydentury

W pierwszej turze wyborów regionalnych Front Narodowy ma najlepszy wynik w historii. To groźne dla Unii.

Aktualizacja: 08.12.2015 17:20 Publikacja: 07.12.2015 19:59

Naród wydał wyrok, Francja podnosi głowę – mówiła w poniedziałek Marine Le Pen

Naród wydał wyrok, Francja podnosi głowę – mówiła w poniedziałek Marine Le Pen

Foto: AFP

W marcu ubiegłego roku w wyborach lokalnych ugrupowanie Marine Le Pen otrzymało 25,24 proc. głosów. Potem zdobyło najwięcej głosów w wyborach do Parlamentu Europejskiego, ale przy niskiej frekwencji. Jednak w niedzielę FN pokonał kolejny etap z największym poparciem w aż sześciu z 13 nowych regionów i 27,96 proc. głosów w skali kraju wobec 26,89 proc. dla koalicji umiarkowanej prawicy z udziałem Republikanów Nicolasa Sarkozy'ego i 23,33 proc. dla socjalistów prezydenta François Hollande'a.

– Jeszcze nigdy rozejście się między tradycyjnymi partiami a oczekiwaniami wyborców nie było tak duże. Stąd sukces skrajnej prawicy – mówi „Rz" Madani Cheurfa, szef paryskiego instytutu analiz politycznych Cevipof.

Jego zdaniem na rzecz Le Pen działają jednocześnie trzy czynniki. Po pierwsze, rekordowe bezrobocie, z którym od 40 lat nikt nie jest w stanie sobie poradzić. Po wtóre, fala uchodźców i zamachy terrorystyczne, które powodują, że ludzie czują się niepewnie. I wreszcie, forsowanie przez Republikanów i socjalistów zgranych polityków: Sarkozy'ego, który już był prezydentem w latach 2007–2012, oraz Hollande'a, którego poziom poparcia pozostaje wciąż bardzo niski.

Najlepszy wynik, 40,64 proc. poparcia, FN uzyskał w regionie Nord-Pas-de-Calais Pikardia, gdzie startowała sama Marine Le Pen. Drugi był kandydat umiarkowanej prawicy Xavier Bertrand, ale otrzymał zaledwie 24,96 proc. głosów.

Niewiele gorzej Front wypadł na drugim krańcu kraju, w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże, gdzie Marion Marechal Le Pen, siostrzenica Marine Le Pen, otrzymała 40,55 proc. głosów.

Ale FN zdobył też najwięcej głosów w Alzacji-Szampanii-Ardenach, Burgundii-Franche-Comte oraz regionie Centrum-Dolina Loary. Wygrał także w Langwedocji-Roussillon-Pirenejach, gdzie na czele listy partii stał partner Marine Louis Aliot.

– Naród wydał wyrok, Francja podnosi głowę. Wynik tego głosowania potwierdza to, co sygnalizowały już poprzednie wybory: ruch narodowy jest bez wątpienia pierwszą partią Francji – tryumfowała w poniedziałek Le Pen.

Aby zapobiec zwycięstwu FN w drugiej turze wyborów za tydzień socjaliści wycofali swoich kandydatów z dwóch regionów: Północy oraz Prowansji. To rzecz bez precedensu we francuskiej polityce, bo oznacza, że przez pięć lat lewica nie będzie miała swoich przedstawicieli w kluczowych prowincjach kraju.

– Chodzi o ruch perspektywiczny. Socjaliści liczą, że dzięki temu Hollande będzie mógł zaapelować o poparcie prawicy, jeśli w 2017 r. przejdzie do drugiej tury wyborów prezydenckich i będzie walczył z Le Pen – mówi Cheurfa.

Jednak jego zdaniem taka taktyka wcale nie gwarantuje powstrzymania liderki skrajnej prawicy w walce o najwyższy urząd w państwie.

– Frekwencja w wyborach ledwo przekroczyła 50 proc. Ci, którzy wstrzymali się od głosu, w równej mierze popierają skrajną prawicę, socjalistów i Republikanów. Jeśli Le Pen uda się zmobilizować swoich zwolenników, a wyborcy lewicy nie będą chcieli poprzeć umiarkowanych konserwatystów, Front Narodowy wygra – dodaje politolog.

Przejęcie władzy w Nord-Pas-de-Calais Pikardii przez Marine Le Pen byłoby poważnym krokiem do zdobycia przez nią Pałacu Elizejskiego za półtora roku. Po raz pierwszy mogłaby pokazać, że pełniła ważną funkcję wykonawczą w państwie.

– To prawda, nie rozwiąże w tym czasie problemu bezrobocia czy imigracji, ale zawsze będzie mogła przekonywać, że to z powodu blokady ze strony władz w Paryżu czy w departamentach, w których nie rządzi FN – uważa Cherfa.

W wyborach prezydenckich w 2002 r. ojciec Marine Jean-Marie Le Pen przeszedł do drugiej tury wyborów prezydenckich, ale zdobył jedynie 17,8 proc. głosów. Jeśli w 2017 r. Marine także przegrałaby ostateczną rozgrywką, ale z całkiem prawdopodobnym poparciem 35–40 proc., i tak byłby to wielki sukces. Tym bardziej że zaraz potem Francuzi będą głosować w wyborach parlamentarnych, w których FN mógłby się okazać ugrupowaniem z największym poparciem.

W wywiadzie dla „Rz" w kwietniu Le Pen zapowiedziała, że w razie zdobycia władzy chce „przywrócenia Francji czterech obszarów suwerenności": terytorialnej (zniesienie Schengen), monetarnej (wycofanie euro), ekonomicznej (przywrócenie ceł) i prawnej (wyższość ustawodawstwa krajowego nad europejskim). Taki program w drugim najważniejszym kraju Unii oznacza jedno: koniec integracji, koniec Wspólnoty.

W marcu ubiegłego roku w wyborach lokalnych ugrupowanie Marine Le Pen otrzymało 25,24 proc. głosów. Potem zdobyło najwięcej głosów w wyborach do Parlamentu Europejskiego, ale przy niskiej frekwencji. Jednak w niedzielę FN pokonał kolejny etap z największym poparciem w aż sześciu z 13 nowych regionów i 27,96 proc. głosów w skali kraju wobec 26,89 proc. dla koalicji umiarkowanej prawicy z udziałem Republikanów Nicolasa Sarkozy'ego i 23,33 proc. dla socjalistów prezydenta François Hollande'a.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786