W kraju, w którym kasjerki supermarketów do niedawna musiały zakładać pieluchy, bo kierownik zabraniał im wyjść do toalety, taki pomysł może się wydawać czystą fantastyką. Ale wierzcie lub nie, są miejsca, gdzie godność i komfort pracownika też się liczą.
Oto niewielka brytyjska firma Coexist z Bristolu wprowadza nowe zasady dotyczące wolnych dni (oczywiście płatnych). Raz w miesiącu kobieta może skorzystać z prawa do zwolnienia z powodu bólu menstruacyjnego.
– Widziałem, jak kobiety zwijają się wpół z bólu z powodu okresu – mówi dyrektor Bex Baxter gazecie „Bristol Post". – Ale nie mogą iść do domu, bo bóle menstruacyjne to nie choroba. To nie jest w porządku.
Ceoxist zatrudnia 31 osób, z czego zdecydowana większość (ponad 20) to kobiety. Szefowie są przekonani, że po takim zwolnieniu panie są trzy razy bardziej wydajne w pracy niż sparaliżowane bólem.
Informacja o decyzji małego przedsiębiorstwa wywołała na Wyspach falę dyskusji. I tu kolejne zaskoczenie – nie rozważano bowiem, jakie straty w skali roku przyniesie gospodarce i przedsiębiorcom „wolne menstruacyjne", lecz czy korzystanie z takiego zwolnienia przypadkiem nie stygmatyzuje kobiet.