Rywalizacja o główną premię turnieju Willingen Five bardzo się zaostrzyła – Geiger wyprzedza w tej klasyfikacji Ryoyu Kobayashiego zaledwie o 1,9 pkt, Żyłę o 6,4 pkt, Stocha o 10,1 pkt. Ta czwórka jest zdecydowanie nabliżej turniejowego trofeum, piąty Słoweniec Timi Zajc traci do niemieckiego lidera już prawie 24 punkty.
Wydarzeniem pierwszej serii stała się potężna wpadka Markusa Eisenbichlera – lidera Willingen Five po kwalifikacjach. Niemiec zawalił skok (z ewidentnym udziałem wiatru) tak bardzo, że nie awansował do serii finałowej (zajął 36. miejsce), ta strata oznaczała definitywny koniec marzeń o sukcesach.
Z polskiego punktu widzenia po pierwszej serii zapowiadały się same przyjemności: prowadził Kamil Stoch przed Ryoyu Kobayashim, Karlem Geigerem, Dawidem Kubackim i Piotrem Żyłą. Wielka polska trójka znów pokazała siłę, w dodatku niedaleko był Stefan Hula – na 14. pozycji. Ze stratami też jednak trzeba było się godzić: Jakub Wolny i Maciej Kot nie awansowali do drugiej serii, zwłaszcza rezultat Wolnego spowodował uczucie zawodu, w piątek młody Polak spisywał się w Willingen znacznie lepiej.
Na rozstrzygnięcie pierwszego konkursu na Mühlenkopfschanze trzeba było czekać dość długo, z drugiego rzędu zaatakował tylko Szwajcar Kilian Peier (145,5 m), wywalczył miejsce w pierwszej dziesiątce, znacznie gorzej skoczył Hula. O wynikach ponownie zadecydowały skoki pierwszej piątki.
Na fantastyczny skok Geigera – 150,5 m, nikt nie znalazł odpowiedzi, ani trzej Polacy, ani japoński lider PŚ. Trochę zły na siebie był Piotr Żyła, który niezbyt równo wybił się z progu, musiał korygować lot i nawet z tymi kłopotami skoczył bardzo daleko – 141,5 m.