Odkąd w 2000 r. Władimir Putin został prezydentem Rosji, na Kremlu ciągle powtarzają, że walka z ubóstwem jest jednym z głównych priorytetów rządzących. Rosyjski przywódca po każdych wygranych wyborach publicznie nakazywał swoim podwładnym, by w ciągu prezydenckiej kadencji kilkakrotnie zmniejszyli liczbę tych najbiedniejszych.
W marcu, rozpoczynając już swoją czwartą kadencję, powtórzył to po raz kolejny i zarządził, by do następnych wyborów w 2024 r. dwukrotnie zmniejszyć liczbę najmniej zamożnych mieszkańców kraju. Dla urzędników Putina będzie to trudne do wykonania. Z ubiegłorocznych danych Federalnej Służby Statystycznej (Rosstat) wynikało, że w ubóstwie żyje prawie 20 mln Rosjan, czyli około 13 proc. mieszkańców kraju.
W najtrudniejszej sytuacji znajdują się emeryci, obecnie średnia emerytura w Rosji wynosi nieco ponad 13 tys. rubli (równowartość 780 złotych), najgorsza sytuacja jest w regionach oddalonych od Moskwy i Petersburga. Kilka dni temu rosyjskie media informowały o parze emerytów z Pietropawłowska Kamczackiego, którzy z powodu ubóstwa chcieli popełnić samobójstwo, przyjmując truciznę. Cudem zostali uratowani przez pracownika służby socjalnej, który odwiedzając staruszków, znalazł ich nieprzytomnych i wezwał pogotowie.
Z najnowszych sondaży wynika, że sytuacja materialna Rosjan się pogarsza. Działająca przy administracji rosyjskiego prezydenta Rosyjska Akademia Gospodarki Narodowej i Administracji Publicznej opublikowała we wtorek wyniki listopadowego sondażu, z którego wynika, że 22 proc. Rosjan stać jedynie na zakup podstawowych produktów, takich jak np. chleb, ziemniaki czy marchew. Nie stać natomiast już na zakup najprostszych i najtańszych lekarstw.
Do tak zwanej klasy średniej w Rosji zalicza siebie 35 proc. mieszkańców kraju. Osoby te nabywają produkty ze „średniej półki" oraz na zakup np. niezbędnych ubrań. Twierdzą natomiast, że muszą „ostro oszczędzać", by kupić meble, sprzęt AGD czy smartfona.