To odpowiedź kobiety na dziesiątki agresywnych komentarzy zamieszonych na profilu himalaisty na Facebooku pod informacją, że pieniądze z publicznych zbiórek będą przeznaczone nie na akcją ratowniczą, za którą zapłaci rząd, a na jego dzieci.
Wielu internautów łączy się z nią w bólu, składa kondolencje po śmierci męża, ale nie brakuje wpisów pełnych agresji i nienawiści.
Jeden z nich napisał: "Słaby człowiek. Uciekał przed życiem i odpowiedzialnością. Najpierw w heroinę, a później w góry. Szkoda dzieciaków, a ludzie jeszcze robią z niego bohatera".
Inny wprost nawiązywał do zbiórki: "I po co wstawiacie teraz te zdjęcia dzieci? Żeby litość wzbudzić i kasy więcej zebrać. Masakra!!!!".
Niektórzy oskarżają himalaistę o lekkomyślność. "Dobrze wiedział z czym to się wiąże, również z ryzykiem, że zginie. Teraz okazuje się, że nie ma kasy na ubezpieczenie. To o czym o myślał, zanim wyruszył? Szkoda mi rodziny i znajomych, że muszą płacić za lekkomyślność takiego człowieka" - napisał jeden z komentujących.