Hutt, który przebywał na biwaku w pobliżu plaży, wędkował na oceanie, gdy nagle zobaczył przed sobą unoszący się na wodzie kształt. Początkowo myślał, że jest to lalka, ale wtedy usłyszał, kwilenie dziecka unoszącego się na wodach oceanu - relacjonują lokalne media.
Jak się okazało dziecko, wykorzystując nieuwagę rodziców, wyszło z namiotu i weszło do oceanu, którego fale go porwały.
Czytaj więcej:
Na statku na Morzu Śródziemnym urodził się cud
- Jego twarz miała kolor porcelany, włosy były mokre, ale kiedy zaczął kwilić pomyślałem: Boże, to dziecko i ono jest żywe - mówił Hutt w rozmowie z "NZ Herald".