I do domów mogą wrócić np. za tydzień czy półtora. W międzyczasie mogą zostać wysłani - zabezpieczać stolicę w Święto Niepodległości, czy do Łodzi, którą odwiedzi Donald Tusk. - Taki scenariusz jest absolutnie realny - mówi Onetowi szef NSZZ Policjantów w Łódzkiem Krzysztof Balcer.
Ogłoszony alarm, policjanci "siłowo" zamykani w koszarach, opieka wyłącznie lekarzy policyjnych. W perspektywie - wyjazd do stolicy, by pilnować porządku w Warszawie podczas Święta Niepodległości lub służba w Łodzi, gdzie na Igrzyskach Wolności, podczas "niepodległościowego" weekendu pojawi się Donald Tusk. Za odmowę poddania się tym rygorom - dyscyplinarka. Taki scenariusz na najbliższe dni kreślą anonimowi funkcjonariusze, aktywni na wewnętrznych forach policyjnych - informuje Onet.
"Na dniach będzie alarm na pierwszej zmianie i wszystkie osoby obecne wtedy w jednostkach zostaną nim objęte, ew. skoszarowane w szkołach policji, hotelach itp. do zabezpieczenia 11 listopada albo do zabezpieczenia bieżących służb w dużych miastach, gdyż ich ciągłość została przerwana, co jest zdarzeniem kryzysowym" - takie ostrzeżenie pojawiło się na jednym z policyjnych forów.
Jak wyjaśnia autor wpisu, taka decyzja oznaczałaby jedno - funkcjonariusze, którzy jutro pojawią się w pracy mogą w niej pozostać nawet przez najbliższe 10 - czy więcej - dni.
"W trybie alarmowym, dyżurowym lub w stanie podwyższonej gotowości będzie można korzystać tylko z lekarzy policyjnych, którzy będą mieli zakaz wystawiania L4" - czytamy dalej.