Marek Kozubal: Czy Macierewicz zaszkodzi obronie terytorialnej?

Szef MON Antoni Macierewicz może zmarnować zapał osób, które chcą tworzyć nowy rodzaj wojsk.

Aktualizacja: 29.09.2016 09:58 Publikacja: 28.09.2016 19:20

Marek Kozubal: Czy Macierewicz zaszkodzi obronie terytorialnej?

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Wbrew rządowym zapowiedziom nie ma szans, aby w tym roku powstały choćby trzy pierwsze kompletne i w pełni uzbrojone brygady Wojsk Obrony Terytorialnej (WOT) na wschodzie kraju. Najbardziej prawdopodobne jest, że utworzone zostaną tylko dowództwa czterech mniejszych jednostek – batalionów – i być może po jednej kompanii w miastach wojewódzkich na ścianie wschodniej.

Obrona terytorialna jest formacją niezwykle potrzebną do wzmocnienia bezpieczeństwa Polski. Działania, które podejmuje Rosja, są na tyle nieprzewidywalne, że musimy zakładać najgorsze scenariusze. Dlatego władze powinny nadać priorytet tworzeniu tego nowego rodzaju wojsk, a w ten projekt powinien się też zaangażować zwierzchnik sił zbrojnych, czyli prezydent. Dziś brakuje jego głosu w tej sprawie.

Sposób, w jaki budowane są Wojska Obrony Terytorialnej, budzi tymczasem niepokój, bo budowa przebiega w chaotycznie.

 

Szef MON Antoni Macierewicz powołał dowódców trzech pierwszych brygad na wschodzie kraju (zlokalizowanych w Rzeszowie, Lublinie i Białymstoku). Ruszyła także nieformalna rekrutacja chętnych, ale brak uregulowań prawnych powoduje, że nie można dokończyć tego procesu. Brygady nie mają wytycznych dotyczących przyjmowania kandydatów, nie wiedzą też, jak będą wyglądały kontrakty z przyjętymi do służby.

Potencjalni żołnierze tego rodzaju wojsk nie tylko nie wiedzą zatem, na jakich zasadach będą służyli, ale także kiedy będą zwalniani z pracy na ćwiczenia. Nie wiedzą tego też pracodawcy. Do niedawna nie było nawet pewności, jakie będą zadania żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Minister Macierewicz powołał ostatnio również dowództwo całych WOT. Tyle że jego organizacja potrwa rok. Nie ma pewności, czym będzie się zajmował dowódca (został nim płk Wiesław Kukuła, dotychczas szef jednostki komandosów z Lublińca), skoro niebawem zostanie najpewniej skierowany na kurs generalski.

Całe dowództwo – co ujawniliśmy we wtorek w „Rzeczpospolitej" – szef MON podporządkował bezpośrednio sobie. Tą jedną decyzją sprawił, że formacja została upolityczniona, a politycy opozycji już ją nazywają „prywatną armią Macierewicza".

Są i inne konsekwencje. Macierewicz zmarginalizował tym samym biuro do spraw utworzenia obrony terytorialnej, które sam powołał kilka miesięcy temu. Pierwotnie to ono miało przekształcić się w dowództwo WOT i to ono przygotowywało szkielet przepisów prawnych pozwalających na budowę nowego rodzaju wojsk.

Można odnieść wrażenie, że choć utworzenie WOT jest sztandarowym projektem obecnej ekipy w MON, to Macierewicz oparł się przy pracy nad nim na wyjątkowo skromnym zapleczu. Być może wynika to z ograniczonego zaufania ministra do podległych mu urzędników i wojskowych. W zespole pracującym nad stworzeniem WOT brakuje sztabowców z krwi i kości (chociażby ze Sztabu Generalnego WP), a także naukowców zajmujących się od lat wojskami obrony terytorialnej (takich można znaleźć chociażby w Akademii Obrony Narodowej). Plusem jest zatrudnienie w nim wysokiej klasy żołnierzy wojsk specjalnych.

Czego brakuje, aby WOT zaczęły działać? Poza przepisami prawnymi, informacji, jak będą wyposażone jednostki, jakie będą zasady przechowywania broni. No i najważniejsze – jaki będzie budżet tej formacji. Nie ma też pewności, ilu żołnierzy zawodowych przejdzie do WOT. To powinno być zaplanowane, tymczasem na razie w chaotyczny sposób sięga się po doświadczonych oficerów z innych rodzajów wojsk.

Zapowiedziom utworzenia obrony terytorialnej towarzyszył wręcz entuzjazm młodych ludzi, m.in. z organizacji paramilitarnych, rezerwistów itp. Chaos w MON sprawił jednak, że nie pchają się oni drzwiami i oknami do komend uzupełnień (choć być może przyczyną jest też to, że dotąd nie rozpoczęła się kampania promująca WOT).

O niepewności wokół tej formacji świadczy wystąpienie na ostatnim posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony Narodowej wiceministra z MON Tomasza Szatkowskiego. Stwierdził on, że na razie obrona terytorialna to w istocie... pilotaż. – Albowiem w tym momencie trwają prace nad Strategicznym Przeglądem Obronnym, który pozwoli nam odpowiedzieć jasno, jakie są zasoby i wyzwania budowy obrony narodowej w ciągu najbliższych 15–20 lat. To pozwoli nam dokładnie określić zadania oraz wielkość tych formacji – mówił. Strategia będzie gotowa dopiero wiosną, kiedy duże jednostki WOT powinny już normalnie funkcjonować.

Wbrew rządowym zapowiedziom nie ma szans, aby w tym roku powstały choćby trzy pierwsze kompletne i w pełni uzbrojone brygady Wojsk Obrony Terytorialnej (WOT) na wschodzie kraju. Najbardziej prawdopodobne jest, że utworzone zostaną tylko dowództwa czterech mniejszych jednostek – batalionów – i być może po jednej kompanii w miastach wojewódzkich na ścianie wschodniej.

Obrona terytorialna jest formacją niezwykle potrzebną do wzmocnienia bezpieczeństwa Polski. Działania, które podejmuje Rosja, są na tyle nieprzewidywalne, że musimy zakładać najgorsze scenariusze. Dlatego władze powinny nadać priorytet tworzeniu tego nowego rodzaju wojsk, a w ten projekt powinien się też zaangażować zwierzchnik sił zbrojnych, czyli prezydent. Dziś brakuje jego głosu w tej sprawie.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Służby
Dymisje w Służbie Ochrony Państwa. Decyzję podjął minister Marcin Kierwiński
Służby
Akcja ABW w sprawie działalności szpiegowskiej na rzecz Rosji. Oskarżony obywatel RP
Służby
Ministerialna kontrola w Służbie Ochrony Państwa. Wyniki niejawne
Służby
Cała prawda o Pegasusie. Jak działał, jakich materiałów dostarczał, kogo podsłuchiwano?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Służby
Centralne Biuro Antykorupcyjne przechodzi do historii. Rząd chce uzdrowić służbę