Źle wykonane zabiegi, których efektem jest kalectwo, zakażenia prowadzące do powikłań i nietrafne diagnozy pozwalające na rozwój choroby – to jedne z zaniedbań w leczeniu, na jakie pacjenci skarżą się do prokuratury. Dziś często są na straconej pozycji – winni rzadko za nie odpowiadają.
Spośród 3,4 tys. śledztw dotyczących błędów medycznych, jakie w 2015 r. prowadziły wszystkie prokuratury w kraju, tylko 4 proc. zakończyło się aktem oskarżenia lub wnioskiem o ukaranie – wynika z danych Prokuratury Krajowej, jakie poznała „Rzeczpospolita".
Teraz takie sprawy mają być badane wnikliwiej, sprawniej i rzetelniej przez wyspecjalizowanych prokuratorów. Właśnie przeszli pierwsze w tym roku szkolenie dotyczące m.in. taktyki prowadzenia „medycznych" śledztw.
Lawina umorzeń
O planach powołania specjalnych działów do spraw badania błędów medycznych pisaliśmy w „Rzeczpospolitej" kilka tygodni temu. Pierwsze jednostki powstały już w prokuraturach regionalnych (dawne apelacyjne) w Warszawie, Katowicach, Krakowie i Lublinie. Z kolei w Łodzi, Gdańsku, Szczecinie, Wrocławiu, Rzeszowie, Białymstoku i Poznaniu – błędami w leczeniu zajmą się wyznaczeni koordynatorzy. Śledztwa dotyczące lżejszych przypadków: narażenia chorego na niebezpieczeństwo „ciężkiego uszkodzenia ciała" poprowadzą prokuratury okręgowe.
Specjalizacja i stworzenie wydzielonych pionów „medycznych" to konieczność wynikająca z analizy tej kategorii śledztw. Wynika z niej, że dotąd wiele z nich prowadzono niedbale, przewlekle, i w efekcie umarzano.