Z jednej strony to zaskoczenie, a z drugiej potwierdzenie stałego wzrostu znaczenia azjatyckiej produkcji pop nawiązującej do amerykańskiego rapui europejskiego dance dla nastolatków.
Fakty są następujące: tylko Billie Eilish, czyli fonograficzna gwiazda nr 1., która sprzedała 4,5 mln egzemplarzy płyty „When We All Sleep, Where Do We Go, czego efektem jest zamówienie u niej piosenki promujące najnowszą część przygód Jamesa Bonda - pokonała koreański boysband.
Reprezentant tak zwanego k-pop sprzedał 4,2 albumów, zaś w 2018 r. znalazł się na pierwszym miejscu najbardziej wpływowych osobistości w Korei Południowej według „Forbesa”. Ich wartość dla koreańskiej gospodarki wynosi 4,65 miliarda dolarów rocznie, co stanowi 0,3 procent PKB tego kraju.
Eksperci od dawna zwracali uwagę na rosnącą pozycję azjatyckich artystów, co jest związane z tamtejszą technologiczną eksplozją, programami talent show, a także systemów stażów, nazywanych „ekstremalnym system zarządzania młodymi artystami”.
Tak jak wiele światowych boysbandów BTS jest produktem wymyślonym przez obrotnych menedżerów. Zespół powołała do życia firma Big Hit Entertainment, która wcześniej zdobyła doświadczenia, kierując zespołami 8Eight i 2AM.