Prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński stanął w środę w Sejmie przed posłami dwóch połączonych komisji: Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz Ustawodawczej. Posiedzenie rozpoczęło się o godz. 9. Prezes miał mówić o problemach wynikających z działalności i orzecznictwa Trybunału.
– W ubiegłym roku do TK wpłynęły 623 sprawy. Były to wnioski, pytania prawne, skargi konstytucyjne. To najwyższy wpływ spraw w historii, wyższy o 17,5 proc. od tego w 2014 r. Skarg konstytucyjnych było 408 – podawał prezes najnowsze statystyki. Mówił też o tym, że kolejne zmiany przepisów o TK stawiają ten sąd w bardzo trudnej sytuacji.
– Przepisy te są lekceważeniem prawa w imię realizacji woli politycznej. Władzy nie wolno wszystkiego. Sądy to instytucje, które wymagają stabilnego prawa. Stanowienie nowych ustaw w tempie co dwa, trzy miesiące jest elementem rozwibrowania instytucji – mówił coraz dosadniej prezes.
Wspominał też o problemach kadrowych. Przypominał, że TK jest małym sądem, a nieodebranie przez prezydenta ślubowania od trzech sędziów to sytuacja wyjątkowa w historii, bardzo dla Trybunału trudna. Zapewniał, że sędziowie starają się pracować normalnie, o czym świadczą wyniki orzecznictwa: ubiegły rok był dla TK rekordowy również pod względem wydanych orzeczeń. Rozstrzygnięto 303 sprawy. To o 93 proc. więcej niż rok wcześniej.
Podczas wystąpienia prezesa Rzeplińskiego posłowie Prawa i Sprawiedliwości robili notatki. Kiedy przyszedł czas na zadawanie pytań, głos zabrała poseł Krystyna Pawłowicz. Pytała, dlaczego profesor nie przestrzega przepisów z grudniowej nowelizacji ustawy o TK, dlaczego bierze aktywny udział w życiu publicznym i politycznym, a na koniec – czy będzie kandydował w najbliższych wyborach prezydenckich. Profesor odpowiadał nad wyraz spokojnie, ale do czasu. Mówił, że gdyby TK podporządkował się grudniowej nowelizacji, to do dziś nie mógłby orzekać. Dalej wyjaśniał, że publicznie wypowiada się tylko w zakresie niezależności i odrębności władzy sądowniczej.