1 lipca wszedł w życie nowy, kontradyktoryjny proces karny. Zmiany wprowadzono mimo próśb i apeli prokuratury, by przesunąć je w czasie. Śledczy twierdzili, że nie są przygotowani organizacyjnie do zmian. Sprawdziliśmy, jak wyglądają pierwsze dni obowiązywania nowej procedury. Wygląda na to, że nie najlepiej.
Pouczają jak mogą albo odraczają
W zmienionym kodeksie postępowania karnego pojawia się obowiązek pouczenia oskarżonego i pokrzywdzonego o przysługujących im prawach i obowiązkach.
Sądy, które miały zaplanowane terminy na pierwsze dni lipca, mogły go wypełnić wcześniej, ale rozporządzenie ministra sprawiedliwości opublikowano dopiero w ostatnich dniach czerwca. Nie zdążyły więc. Część robi to, a przynajmniej próbuje, na rozprawie. Problem w tym, że druk pouczenia zajmuje kilka stron i często oskarżony, który musi się z nim zapoznać, wykorzystuje sytuację, by odroczyć proces. Sąd nie ma wtedy wyjścia.
Przykład to duża gospodarcza sprawa, w której na 2 lipca zaplanowano ogłoszenie wyroku. Sąd musiał odroczyć rozprawę, bo najpierw musiał pouczyć oskarżonych o ich prawach i obowiązkach. A że było ich wielu, przerwa nie wystarczyła.
Prokurator Piotr Kosmaty z Krakowa mówi, że sam stawał w sprawie, w której sędzia, zanim odczytano akt oskarżenia, wręczył pouczenia, ogłosił przerwę by dać oskarżonym chwilę na zapoznanie się z prawami i obowiązkami.