To wszystko zawsze trzeba badać kontekstowo. Musimy pamiętać, że każdy system prawny ma swoje tradycje, swój kontekst i swoją przeszłość. Te same mechanizmy, które są w jednym kraju akceptowalne, mogą ulegać patologicznemu stosowaniu w innym. Udział polityków, a ściślej przedstawicieli władzy wykonawczej w procedurze powoływania sędziów w danym kraju UE wcale nie musi oznaczać, że polityk ma decydujący wpływ na proces nominacji sędziowskich, a zwłaszcza na funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości.
Ostatecznie wnioskodawcy ? ósmej nowelizacji ustawy o SN. Do głosowania w Sejmie przedłożono nowy projekt ustawy -jak przekonywano - nie mający nic wspólnego z SN. Co w tym nowym projekcie jest najistotniejsze, jak zmienia on działanie polskiego wymiaru sprawiedliwości?
Zmiany są fundamentalne, skoro znosi się istniejącą dotychczas możliwość odwołania się przez osoby kandydujące do SN od decyzji Krajowej Rady Sądownictwa, co wyłącza prawa tych osób do ochrony sądowej w tych sprawach. Następuje więc jednocześnie znaczące zwiększenie prerogatyw Krajowej Rady Sądownictwa, co do której, jak wiadomo, są podnoszone zasadnicze zarzuty z punktu widzenia jej konstytucyjności w obecnym kształcie.
Czy TSUE powinien przełożyć datę wydania decyzji ws. pytań prejudycjalnych SN?
Nie mogę wypowiadać się na temat tego, co zrobi TSUE.
Padają argumenty, że wyrok nie powinien zapaść przed samymi wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Nawet, jeżeli możliwa data ogłoszenia wyroku zbiega się z terminem tych czy innych wyborów, to z całą pewnością nie jest to element jakiejś polityki prowadzonej przez TSUE. O tym mogę zapewnić i z całą pewnością potwierdziłby to także prezes sądu Koen Lenaerts.
Data ogłoszenia wyroku jest prostą konsekwencją procedury przed Trybunałem, której kolejne etapy, począwszy od wniesienia sprawy, takie jak m.in. rozprawa, ogłoszenie opinii rzecznika generalnego, narada nad projektem orzeczenia, są ujęte w ścisłe wewnętrzne ramy czasowe. Po naradzie termin ogłoszenia wyroku jest determinowany przez czas potrzebny służbom tłumaczeniowym TSUE na przetłumaczenie wyroku na wszystkie języki urzędowe Unii.
Nie ma takiego pomysłu, by jednak przenieść ogłoszenie wyroku na po wyborach, by uniknąć zarzutu ?upolitycznienia"? Jest to w ogóle możliwe?
Mogę tylko powtórzyć: TSUE nigdy nie kieruje się przesłankami politycznymi. To całkowicie neutralna pod względem politycznym instytucja.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro na antenie TVP Info stwierdził, że TSUE powinien być bezstronny, a podana data "ma znamiona działalności politycznej".
Tego rodzaju oświadczenia polityków są całkowicie bezpodstawne. Trybunał nie kieruje się żadnymi przesłankami politycznymi, a już na pewno nie terminami wyborów. Natomiast to, co mówiąc eufemistycznie, powinno budzić zdziwienie ze względu na charakter aktu politycznego to uchwała Zgromadzenia Ogólnego sędziów Izby Dyscyplinarnej SN z 28 marca 2019 r., a więc Izby, która nie jest uczestnikiem postępowania przed TSUE, a która stawia Trybunałowi Sprawiedliwości zarzut braku kompetencji do orzekania oraz braku bezstronności.
W uchwale tej mówi się m.in o "lekceważeniu przez Trybunał podstawowych zasad postępowania sądowego, takich jak zasada rzetelnego procesu, lojalności sądu wobec wszystkich zainteresowanych wynikiem postępowania." To naprawdę nie stwarza dobrej atmosfery do dialogu sądowego w Europie.
Co jeżeli TSUE uzna, że KRS został wybrany nieprawidłowo?
Nie wiadomo, jaki będzie wyrok, więc na razie to tylko gdybania. Pamiętajmy, że orzeczenie TSUE nie uchyla przepisów prawa państw członkowskich. TSUE ustala, jaka jest treść normy unijnej i czy da się ją pogodzić z treścią normy krajowej. Jeżeli się okaże, że jest to niemożliwe, to do państwa członkowskiego, a przede wszystkim do jego sądów należy rozstrzygnięcie co dalej uczynić, aby zapewnić efektywne stosowanie prawa europejskiego.
TSUE nie decyduje o tym, jakie to będą konkretnie działania, może stwierdzić jedynie, że określone rozwiązanie jest lub nie jest zgodne z prawem Unii Europejskiej, np. z art. 19 Traktatu o UE, który wymaga, aby państwa członkowskie zapewniały skuteczną ochronę sądową, a więc aby ich sądy zapewniały przede wszystkim gwarancje niezależności i bezstronności postępowania.
Czyli polski rząd może zignorować takie orzeczenie?
Żaden rząd państwa członkowskiego Unii Europejskiej nie może zignorować orzeczenia TSUE.
Jakie są mechanizmy, które TSUE może zastosować, by skłonić rząd danego kraju do dostosowania się do orzeczenia?
Jest specjalne postępowanie przed Trybunałem Sprawiedliwości w związku z niewykonaniem wyroków przez państwa członkowskie. Może nastąpić wymierzenie kar pieniężnych w postaci ryczałtu albo okresowej kary pieniężnej, np. za każdy dzień niewykonania wyroku. Ta procedura niejednokrotnie była już uruchamiana. To z reguły są bardzo wysokie kary, dlatego rządy państw członkowskich w takich sytuacjach działają bardzo szybko.
Pamiętajmy jednak, że prawna przestrzeń europejska nie opiera się na wymierzaniu kary, tylko na czymś zupełnie innym: na lojalności, wzajemnej współpracy i przede wszystkim na wspólnych wartościach. Trzeba też powiedzieć, że TSUE to nie jest sąd, który strzeże wyłącznie stanowiska reprezentowanego przez instytucje europejskie, bo stoi także na straży interesów państw członkowskich, zapewniając ich równe traktowanie oraz poprawne i sprawiedliwe stosowanie prawa europejskiego.
Polska też niejednokrotnie wygrywała spory przed TSUE, na przykład związane z dopłatami rolniczymi. Niejednokrotnie zdarzało się, że TSUE stwierdzał nieważność regulacji unijnych jako naruszających traktaty lub Kartę Praw Podstawowych [jak np. w sprawie Schrems z 2015 r. (C-362/14) dotyczącej m.in. kwestii ochrony danych osobowych przetwarzanych przez Facebook i przekazywanych do Stanów Zjednoczonych] czy wydawał wyroki niekorzystne dla instytucji Unii Europejskiej. To jest więc sąd, który strzeże integralności całego porządku prawnego UE.
A może państwa UE powinny być szybciej karane, jeśli nie wdrażają unijnych przepisów, tak jak chce tego rzecznik generalny TSUE Evgeni Tanchev?
To jest środek wyjątkowej natury, a podstawowe znaczenie ma procedura, która stwierdza naruszenie przez dany kraj prawa UE. Przypomnijmy, że idea podstawowa Unii Europejskiej zakłada lojalną współpracę , co wynika z art. 4 Traktatu UE. Byłoby źle, gdyby prawo europejskie miało być przestrzegane tylko wtedy, kiedy jest groźba zastosowania jakiejś kary. Unia Europejska opiera się na demokratycznej woli społeczeństw, które chcą być w UE i dążą do wspólnych celów. Co do zasady, uznaje się, że stwierdzenie naruszenia w krajach, które uznają wartości UE, jest wystarczającym środkiem i z reguły tak właśnie jest.
Pamiętajmy np., że samo postępowanie przed TSUE w sprawie regulacji nowej ustawy o SN w kwestii obniżenia wieku przejścia w stan spoczynku sędziów oraz wydane w jego ramach postanowienie zabezpieczające z 11 grudnia 2018 r. sprawiło, że ustawa o SN została zmieniona. Warto wreszcie wspomnieć o tym, że w wyniku postępowania przez Trybunałem Sprawiedliwości wstrzymana została również wycinka Puszczy Białowieskiej.
Powiedział pan dwa lata temu dla "Newsweeka": "Jeżeli raz zaczniemy relatywizować normy konstytucyjne, to otworzymy drzwi do destrukcji demokracji". Jak dziś wygląda polska demokracja?
Nieprzestrzeganie norm konstytucyjnych jest zawsze najwyższym ryzykiem dla funkcjonowania państwa i rządów prawa. Jeżeli zmiany w systemie prawnym mają wyraźnie negatywny wpływ na funkcjonowanie mechanizmów konstytucyjnych, to należy dawać temu wyraz. Cieszę się, że sędziowie w Polsce opowiadają się dzisiaj zdecydowanie za tym, żeby sięgać do konstytucji bezpośrednio przy orzekaniu.
Jestem też przekonany, że sędziowie mają prawo, a nawet obowiązek dawać publicznie wyraz swojej determinacji w obronie wartości państwa prawa. Tak też traktuję swoją odpowiedzialność i powinność jako prawnik i sędzia. Nie mogę więc uchylać się od zabierania głosu w sprawach fundamentalnych dla systemu konstytucyjnego. Nie jest to równoznaczne z wypowiadaniem opinii politycznych.
W ostatnim czasie obserwujemy osłabienie zainteresowania opinii publicznej tym, co się dzieje w sądownictwie. Nie ma już masowych demonstracji w obronie praworządności.
To, co się wydarzyło w ciągu ostatnich trzech lat, gdy chodzi o zaangażowanie społeczeństwa, stanowi pod wieloma względami swoisty fenomen. Moim zdaniem nigdy wcześniej w Polsce nie było takiego poziomu zrozumienia dla tego, czym jest Konstytucja RP oraz jaka jest rola sądów. To obudzenie się społeczeństwa obywatelskiego jest więc bardzo pozytywnym sygnałem.