Debiut podczas recesji to ryzyko kiepskiej płacy przez lata

Kryzys gospodarczy nie jest dobrym momentem na rozpoczynanie życia zawodowego. Ale eksperci radzą młodym, by brali byka za rogi, bo w trudnych czasach można zdobyć sporo cennych doświadczeń.

Aktualizacja: 17.08.2020 09:33 Publikacja: 16.08.2020 21:00

Debiut podczas recesji to ryzyko kiepskiej płacy przez lata

Foto: Adobe Stock

Osoby, które kończą studia i wchodzą na rynek pracy w okresie boomu gospodarczego, to szczęściarze, a ci, którzy kończą studia w sytuacji kryzysowej, to pechowcy – tak wynika m.in. z badań kanadyjskich naukowców.

Wzięli oni pod lupę losy zawodowe 70 tys. studentów i okazało się, że „pechowcy" na początku swojej kariery zawodowej mają płace niższe średnio o 9 proc. niż „szczęściarze". Różnicę tę udawało się z czasem nadrobić, ale zajmowało to przeciętnie dziesięć lat i wymagało częstej zmiany pracy.

To niejedyne badania pokazujące, że młodzi ludzie podejmujący pierwszą pracę na trudnym rynku mają gorzej niż późniejsze i wcześniejsze roczniki. Debiutując w mniej stabilnych, mniej rozwojowych firmach, są gorzej opłacani, a i później dostają niższe podwyżki niż szczęściarze, a niwelowanie luki płacowej zajmuje długie lata.

Lepiej nie uciekać

Obecnie takie ryzyko dotyczy polskich studentów, bo rynek pracy właśnie się popsuł. W porównaniu z załamaniem z kwietnia widać poprawę, ale do sytuacji sprzed pandemii długa droga. Z rynku pracownika gwałtownie przeszliśmy do czasów, gdy warunki dyktuje pracodawca.

Co w tej sytuacji powinni robić polscy absolwenci? Ryzykować i zaczynać pierwszą pracę, licząc się z konsekwencjami, czy przeczekać, wydłużając naukę?

Zdaniem ekspertów lepszą strategią jest zmierzenie się z wyzwaniem. – Rzeczywiście wchodzenie na rynek pracy w trudnym okresie negatywnie odbija się na całym pokoleniu – mówi Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego. – W Polsce może to oznaczać, że młody człowiek na dłużej niż zwykle wpada w system elastycznych form zatrudnienia, co wiąże się np. z mniejszymi oszczędnościami emerytalnymi. Ma też niższe poczucie bezpieczeństwa na rynku pracy, co może się przekładać na jego życie prywatne – zaznacza.

Bez doświadczenia nie będzie sukcesu

Dyr. Kubisiak radzi, by nie czekać z podjęciem pierwszej pracy. – Tym bardziej że nikt nie może dać nam gwarancji, iż sytuacja szybko się poprawi. Rynek pracy ma to do siebie, że odbudowuje się dosyć długo, może to potrwać nie miesiące, ale kwartały czy lata.

– Młodzi ludzie nie powinni odkładać decyzji o poszukiwaniu pierwszej pracy – podpowiada też dr Kaja Prystupa-Rządca, ekspertka w obszarze zarządzania z warszawskiej Akademii Leona Koźmińskiego. Przyznaje, że w ostatnim czasie rynek pracy zmienił się diametralnie: znacząco mniej jest ofert pracy, pracodawcy bardzo ostrożnie prowadzą rekrutację, bo zatrudnienie nieodpowiedniej osoby jest postrzegane jako „utopienie pieniędzy". – Ale oznacza to, że firmy poszukują pracowników, którzy mają już doświadczenia i referencje. To ważna wskazówka dla młodych ludzi. Pracownik, który jest „przekwalifikowany" pod względem dyplomów, ale ubogi w doświadczenie, to najgorsze połączenie – dodaje.

W podobnym tonie wypowiada się Aneta Czernek, ekspert firmy doradczej HRK. – Proszę pamiętać, że pierwsza praca uczy nas nie tylko zawodu. Nabywamy tam umiejętności, które przydadzą się w całym naszym życiu zawodowym. Uczymy się pracy w grupie, samoorganizacji, dotrzymywania zobowiązań, terminowego wykonywania zadań, współpracy z przełożonym itp. Takich rzeczy nie nauczymy się w szkole – dodaje.

Walka o swoje

Ekspertka uważa, że podejmując wyzwanie pierwszej pracy na trudnym rynku, mamy też okazję sprawdzić się w kryzysowych sytuacjach, pokazać, że jesteśmy osobami aktywnymi, przedsiębiorczymi, gotowymi do walki, co jest cenione przez pracodawców.

A co z zarobkami, wizją niskich płac przez dłuższy okres, ryzykiem utknięcia na stanowisku poniżej kwalifikacji? – Jeśli chodzi o różnice w zarobkach, to są one do nadrobienia – uważa Czernek.

Gdy sytuacja się poprawi, można zacząć walkę o podwyżkę, zmienić pracę na lepiej płatną.

Dr Anna Dolot, ekspert HR w Grupie ATERIMA, przyznaje, że zaczynanie życia zawodowego w trudnych warunkach może być pułapką, bo zwykle wchodząc w określone warunki, dostosowujemy się do niech, akceptujemy, że tak jest i tak już będzie. Ale z tej pułapki można uciec, mają świadomość tego, co się dzieje w naszym otoczeniu.

– Zachęcam do wymiany doświadczeń z innymi uczestnikami rynku pracy, przeglądania raportów płacowych, analizowania bieżącej sytuacji na rynku, by wiedzieć, o co w danym momencie można i warto walczyć – radzi dr Dolot.

Nie brać byle czego

Eksperci podpowiadają, by nawet na trudnym rynku nie brać wszystkiego jak leci. Trzeba uważać, by nie trafić na nieuczciwego pracodawcę, który pozwala sobie na wykorzystywanie pracownika czy na nieetyczne zachowania. Nawet w obecnej sytuacji warto poświęć czas, by znaleźć firmę, która będzie nam odpowiadała w jak największym stopniu. Skakanie z kwiatka na kwiatek, szybka rezygnacja z pracy, którą się przed chwilą podjęło, może osłabiać pozycję młodego człowieka.

Dr Urszula Sajewicz-Radtke z Pracowni Testów Psychologicznych i Pedagogicznych w Gdańsku zaznacza, że mimo trudnej sytuacji młodzi ludzie nie powinni bać się wyzwań. – Wyniki badań to nie samospełniająca się przepowiednia, nie jest tak, że nasza droga zawodowa będzie całe życie usłana wybojami.

Wejście na rynek pracy w czasie kryzysu będzie wpływało na wybory i decyzje, na naszą karierę, bo musimy się godzić na panujące na nim warunki. – Chodzi m.in. o płacę niższą niż nasze oczekiwania, czasem o pracę poniżej kwalifikacji. Trzeba jednak mieć świadomość, że to tylko jeden z etapów w naszej karierze, i to taki, który możemy wykorzystać na naszą korzyść – podkreśla Sajewicz-Radtke.

Osoby, które kończą studia i wchodzą na rynek pracy w okresie boomu gospodarczego, to szczęściarze, a ci, którzy kończą studia w sytuacji kryzysowej, to pechowcy – tak wynika m.in. z badań kanadyjskich naukowców.

Wzięli oni pod lupę losy zawodowe 70 tys. studentów i okazało się, że „pechowcy" na początku swojej kariery zawodowej mają płace niższe średnio o 9 proc. niż „szczęściarze". Różnicę tę udawało się z czasem nadrobić, ale zajmowało to przeciętnie dziesięć lat i wymagało częstej zmiany pracy.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Praca
Rząd odpowiada na plany masowych zwolnień w firmach. 50 mln zł wsparcia
Praca
Trudno dzisiaj zagonić pracownika do biura. Szczególnie w piątek
Praca
Tego powinni się uczyć przyszli menedżerowie AI
Praca
Depresja pracowników kosztuje firmy miliardy złotych. Straty są coraz większe
Praca
Rekordowa liczba studenckich staży w Programie Kariera