Zły stan opony w prezydenckiej limuzynie przyspieszył jej zniszczenie – to jedna z kluczowych tez prokuratury i biegłych, którzy wyjaśniali przyczynę ubiegłorocznego wypadku prezydenckiej limuzyny pod Opolem. Okazuje się, że nie tylko założono wycofane z użytku opony w przednich kołach (sprawę ujawniła w ubiegłym roku „Rzeczpospolita"), wysłużone opony miały także tylne koła, w tym ta, która eksplodowała podczas jazdy z głową państwa. W wielu miejscach bieżnik opony był poniżej dopuszczalnych norm 4 mm – ustaliła „Rzeczpospolita".
4 marca na A4 pancerne bmw wpadło w poślizg i zjechało do rowu. Życie prezydenta Andrzeja Dudy, który pędził z Karpacza do Wisły, uratował doświadczony kierowca z 20-letnim stażem Jacek S. Tylną prawą oponę rozerwało na strzępy choć posiadała ona specjalne wzmocnienie – wkładkę pax, która pozwala jechać nawet 100 km „na flaku". Rozpadła się w kilka sekund po tym, gdy pędzące auto najechało na 10-milimetrowy przedmiot. To teoretycznie nie miało prawa się zdarzyć.
Śledztwo w sprawie wypadku prowadziła ponad półtora roku opolska prokuratura. Kilka dni temu umorzyła śledztwo, stwierdzając, że nikt nie przyczynił się do wypadku. Ustalenia wielu biegłych i śledczych wystawiają jednak fatalną opinię BOR za czasów Andrzeja Pawlikowskiego, odpowiadającego za transport najważniejszych osób w państwie. Choć prokuratura nie postawiła zarzutów nikomu, zebrane informacje są dowodem na to, jak lekko podchodzono do zasad bezpieczeństwa i ochrony głowy państwa.
Opona formalnie spełniała kryteria określone przez producenta (wiek, przebieg, wysokość bieżnika), jednak jak przyznaje prok. Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu na dzień zdarzenia „parametry te sięgały wartości granicznych: wiek opon dobiegał sześciu lat, przebieg przekraczał 17 tys. km, a głębokość bieżnika w zdecydowanej większości punktów pomiaru przekraczała 3 mm". Go gorsza, „opona posiadała obszary większego zużycia bieżnika, co wskazywało na miejscowe zmiany w strukturze opony", a więc poniżej dopuszczalnych norm. Grubość bieżnika, zwłaszcza w tak ciężkim samochodzie, to kluczowa kwestia – koncern bmw nakazuje użytkownikowi tego modelu, że w przypadku opony zimowej „głębokość bieżnika nie powinna spaść poniżej 4 mm". Co to oznacza? Że opona nie powinna być założona do prezydenckiej limuzyny, tym bardziej na tak długą drogę. Popełniono też błąd w samym Karpaczu – 3,5-tonowym bmw podjechano pod wyciąg na Śnieżkę, dodatkowo go eksploatując. To droga szutrowa, kamienista i oblodzona.
W kontekście tych ustaleń jasne się staje, dlaczego ówcześni szefowie BOR (Andrzej Pawlikowski i odpowiadający za transport płk Jacek Lipski) zarządzili wymianę opon we wszystkich samochodach Biura, które mają powyżej dwóch lat i 10 tys. przebiegu.